Czasami mam wrażenie, że język angielski potrafi lepiej zilustrować desery. Często szukam odpowiedników w języku polskim i nie mogę ich znaleźć. Weźmy na przykład "topping". Nie jest to polewa, bo jak sama nazwa wskazuje nie polega to na rozlewaniu czegoś po ciastku. Przybranie? Nie brzmi zbyt apetycznie. Nie jest to też lukier, jak sugeruje mi mój słownik, oczywiście może nim być, ale nie zawsze. Albo "curd", nie jest to przecież zwykły krem, wyróżnia się swoją delikatną galaretowością, a nazwa "masełko" nie jest zbyt przekonująca.
Do czego zmierzam? Moje batony w dosłownym tłumaczeniu musiałabym nazwać "wyboistą drogą", więc pozostanę przy nazwie oryginalnej.
Batony Rocky Road (forma 23 x 23 cm)
- 440g gorzkiej czekolady
- 200g masła
- 3 łyżki miodu
- 2 łyżki wiśniówki (pominąć w wersji dla dzieci;)
- 100g herbatników
- 100g kolorowych pianek marshmallows
- 100g blanszowanych migdałów
- 50g suszonej żurawiny
- 50g kandyzowanej skórki pomarańczowej
- 50g kandyzowanej skórki pomarańczowej
W kąpieli wodnej rozpuść czekoladę z masłem. Dodaj miód i wiśniówkę, dobrze wymieszaj. do innego garnuszka przelej ok. 1,5 chochli mieszanki. Pokrusz herbatniki na średniej wielkości kawałki. Dodaj do "głównego garnuszka". Dodaj resztę składników, poza piankami marshmallows i wymieszaj. Daj czekoladzie trochę wystygnąć dodaj pianki.
Formę wyłóż papierem do pieczenia. Przelej masę równomiernie, i wszystko zalej wcześniej odłożoną czekoladą. Wsadź do lodówki na noc, następnego dnia pokrój w kwadraty.
Śliwka
,Wyboista droga' jest mniam-mniam.
OdpowiedzUsuńI ślicznie wygląda.
Dobrego weekendu!
Kocie łby :)
OdpowiedzUsuńJa się ostatnio męczyłam z przetłumaczeniem "popovers".
Rocky Road najlepiej chyba brzmi jako kocie łby ;)
OdpowiedzUsuńJednak masz rację, czasem ciężko jest spolszczyć nazwę jakiejś potrawy bo tym samym można odebrać jej prawdziwą naturę. Ja ostatnio miałam taki przypadek z pancake'ami - jeden z czytelników zarzucił mi, że przecież mogłam napisać, że to naleśniki bo język polski jest taki piękny... Ja się jednak tu nie zgodzę bo tak samo jak curd nie jest zwykłym kremem tak samo pankejki to nie do końca naleśniki ;)
Ale Rocky Road brzmią intrygująco i wyglądają apetycznie, więc bez względu na semantykę porywam kawałeczek :)
Kocie łby, wyboista droga hmmm.. patrząc na to apetyczne zdjęcie nazwałabym je raczej "Rajskie przeszkody" :)
OdpowiedzUsuńJak zwał, tak zwał, pysznie wygląda!
OdpowiedzUsuńNie ważna nazwa a efekt końcowy :) Smakołyk pierwsza klasa :) chętnie zrobię!
OdpowiedzUsuńzgadzam się z Tobą w 100%;)
OdpowiedzUsuńwyboista droga oznacza niejedno..a rocky road..;)
brzmi jak dobry utwór z 60tych..i aż chce się tańczyć:D:D
Dla mnie to będzie Rocky Road i tak brzmi najlepiej, bo w przekroju najlepiej obrazuje stan polskich dróg :D
OdpowiedzUsuńTyle tylko, że jest pyszne i bardzo, barrdzo wciągające ;)
Świetnie wyglądają te różowe marshmallowsy!
ale bombowe!
OdpowiedzUsuńchyba jakiegoś Wam podkradnę xd
niektórych rzeczy lepiej nie tłumaczyć :) bo wychodza potem śmieszne nazwy... już dawno mam na nie smaka! pieknie wygląda i ten róż :D
OdpowiedzUsuńTe batoniki to istne cudo na talerzu :)
OdpowiedzUsuńnie mogą się inaczej nazywać, bo nie wiedziałabym o co chodzi! a jak się słyszy "rocky road", to od razu zapala się z głowie żarówka :) muszę je w końcu sama spróbować zrobić :)
OdpowiedzUsuńŚwietna propozycja:)
OdpowiedzUsuńsuper pomysł :) i te kolorowe pianki rewelka :D taką "wyboistą drogą" nie chciałabym chodzić (bo jej szkoda!!), a jeść i jeść i jeść :)
OdpowiedzUsuńpyszności! i jakie ładne :) heh u mnie podobnie z ngielskim - ja w ogóle mam problem żeby doprecyzować jakieś danie/deser - wolę sparafrazować coś lub wymyślić tytuł niesitniejącej piosenki ;)
OdpowiedzUsuńBrzmi zachęcająco ;-)
OdpowiedzUsuńwww.przysmakiewy.pl