Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Mango. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Mango. Pokaż wszystkie posty

środa, 25 kwietnia 2018

Tabbouleh z botwiną, mango i halloumi


Nie gram z Wami w żadne gierki, ale mam info z pierwszej ręki, przyniosłam wczoraj z warzywniaka nowinę, zaczął się sezon na botwinę. Poszła ona dzisiaj w tango z mango, kaszą, pietruszką, chili, limonką i cebulą. Składniki posiekałam, nie była tu zatem potrzebna tarka, mimo że w tle leciał Tarkan. Nie jest to tematem tabu, że arabską sałatkę Tabbouleh robi się z kaszy bulgur, czyli ziaren pszenicy. Powiem Wam w tajemnicy, że w smaku nie zrobi to żadnej różnicy, jeśli użyjemy do tego starej odmiany pszenicy, czyli orkiszu. Rozkminiłam by do limonkowego dressingu dodać trochę kminu rzymskiego. Przepis spodoba się każdemu ziomkowi i niuni, jeśli lubią Halloumi.

Tabbouleh z botwiną, mango i halloumi
  • szklanka suchej kaszy orkiszowej
  • 2 szklanki wody
  • 2 pęczki botwiny + łyżeczka masła klarowanego
  • mango
  • mała czerwona cebula
  • natka pietruszki
  • 100 g halloumi
  • Dressing:
  • 5 łyżek oliwy
  • sok z limonki
  • łyżeczka syropu z agawy/klonowego/miodu
  • łyżeczka posiekanej papryczki chilli
  • ząbek czosnku
  • 1/2 łyżeczki kminu rzymskiego
  • szczypta soli, świeżo mielony pieprz
  1. Kaszę wsypujemy do rondla, zalewamy wodą, dodajemy 1/2 łyżeczki soli. Gotujemy na małym ogniu, aż kasza wchłonie wodę  (ok. 12 minut). Odstawiamy do ostygnięcia.
  2. Młode buraczki obieramy lub dokładnie myjemy, zostawiamy kilka do ozdoby. Drobno kroimy botwinę i podsmażamy przez kilka minut na maśle klarowanym, przyprawiamy. Kroimy drobno mango (zostawiamy kilka kosteczek do ozdoby), czerwoną cebulę i natkę pietruszki.
  3. Kaszę łączymy z przygotowanymi składnikami. W miseczce łączymy oliwę z syropem z agawy, sokiem z limonki, chilli, posiekanym drobno czosnkiem i przyprawami.
  4. Dressing dodajemy do kaszy i dokładnie mieszamy.
  5. Na patelni smażymy plastry halloumi po ok. 2 minuty na stronę. Na maśle klarowanym podsmażamy botwinę do dekoracji..
  6. Sałatkę serwujemy z halloumi, podsmażoną botwiną, mango i limonką.

czwartek, 18 maja 2017

Pełnoziarnista tarta z rabarbarem i mango



Dziwienie się sprawia, że nasze życie nie jest nudne. Dlatego pozwalam sobie się czasem dziwić i cieszyć tym uczuciem. Ostatnio wszystkich zdumiewa pogoda, bo jeszcze kilka dni temu padał w Trójmieście śnieg, a tu nagle przyszło lato. Być może gdzieś po drodze zabrakło w tym szaleństwie wiosny, ale najważniejsze, że nie brakuje jej na straganach. Co roku szokuje mnie rabarbar tym, że jest warzywem. I chociaż lubię go wykorzystywać w wytrawnych kombinacjach (polecam np. stir fry z rabarbarem i wołowiną lub sałatkę z kaczką i pieczonym rabarbarem), to jednak nie ma to jak słodko-kwaśne ciasto z rabarbarem.

Rabarbar powitałam drożdżowymi buchtami z kruszonką, ale zaraz potem nabrałam ochoty na jakiś kruchy placek. Aby był trochę bardziej fit zdecydowałam, że kruche ciasto przejdzie drobne modyfikacje. Wybrałam mąkę pełnoziarnistą, zamiast masła wykorzystałam nierafinowany olej kokosowy (wiem, że ma też swoich przeciwników, w takich samych proporcjach można użyć masło), a cukier wybrałam trzcinowy. Rabarbar połączyłam z mango, bo przeczuwałam, że stworzą udany duet. Jeszcze ciepła tarta z gałką lodów sprawiła, że znów się zdziwiłam, że wyszło tak pysznie ;)



Pełnoziarnista tarta z rabarbarem i mango/ok. 23 cm
Ciasto:
  • 300 g mąki pszennej pełnoziarnistej
  • 100 g cukru trzcinowego
  • 190 g zimnego masła lub schłodzonego oleju kokosowego
  • 2 jajka
  • szczypta soli
  • 2-3 łyżki zimnej wody
Nadzienie:
  • 300 g rabarbaru
  • mango
  • 4 łyżki cukru trzcinowego
  • 2 łyżeczki mąki ziemniaczanej 
  1. Mąkę wsypujemy do misy lub na blat. Dodajemy schłodzony olej kokosowy lub posiekane zimne masło. Wbijamy jajka, dodajemy cukier i sól. Całość krótko zagniatamy do połączenia składników w kulę.
  2. Kulę ciasta wkładamy do lodówki na 40 minut.
  3. W tym czasie rabarbar kroimy w paseczki (nie obieramy), mango obieramy i  kroimy w kostkę. Dodajemy cukier oraz mąkę ziemniaczaną, całość mieszamy.
  4. Schłodzone ciasto przekładamy na oprószony mąką blat. Dzielimy na dwie części, jedną z nich wałkujemy na okrągły placek, który przekładamy do karbowanej formy do tary.
  5. Nakłuwamy ciasto z wierzchu widelcem, przekładamy do środka wcześniej przygotowany farsz.
  6. Drugą część ciasta wałkujemy i wycinamy małą foremką serduszka, którymi dekorujemy wierzch przyszłej tarty.
  7. Placek wkładamy do rozgrzanego piekarnika, pieczemy przez 20 minut w 190 stopniach, następnie zmniejszamy temperaturę do 170 stopni i pieczemy jeszcze 25 minut.
  8. Tartę serwujemy na ciepło lub na zimno z lodami.
Tosia

czwartek, 16 lutego 2017

Krem z batatów z salsą mango


Coraz częściej wpadające przez okno poranne promyki słońca dają nadzieję, że kiedyś przyjdzie wiosna. W końcu przestaną grać 50 twarzy Greya, a szarości zastąpi soczyście zielona trawa i pąki kwiatów. Cierpliwości, ale zanim to wszystko nastąpi - stawiam na rozgrzewającą terapię w postaci kolorowych potraw!

Bardzo lubię się ze słodkimi ziemniakami, do tego stopnia, że robię z nich pieczone frytki mniej więcej raz na tydzień. W moje ręce wpadły tym razem trochę drobniejsze okazy. Właściwie ich wielkość nie miała tutaj większego znaczenia, ale zainspirowały mnie do ugotowania kremowej zupy.

Zazwyczaj wszelkiego rodzaju kremy miksuję razem z mlekiem kokosowym, albo kremówką. Postanowiłam, że tym razem będzie inaczej, a zupa będzie czysta, za to odpowiednio doprawiona. Z kremowymi zupami jest taki problem, że nieważne jak są smaczne, po kilkunastu łyżkach wiosłowania trochę się nudzą. Warto zatem serwować je z dodatkami, wtedy każda łyżka zupy to nowa historia.

Pomarańczową zupę zestawiłam z orzeźwiającą salsą z mango, chilli i granatu. Dla zapachu i dodatkowego wrażenia lekkości całość ozdobiłam jeszcze świeżą miętą. Wyszła z tego znakomita zupa i zastanawiam się czy latem nie zrobić jej w wersji chłodnika. Na pewno wrócę jeszcze do tego smaku :)


Krem z batatów z salsą mango
  • Zupa:
  • cebula
  • 3 cm korzenia imbiru
  • 700 g batatów
  • 1 l dowolnego bulionu
  • sok z 1/2 cytryny
  • 1/4 łyżeczki pieprzu cayenne
  • 1/4 łyżeczki curry
  • sól, pieprz
  • 2 łyżki oleju kokosowego lub masła klarowanego
  • Salsa:
  • mango
  • 1/2 granatu
  • 1/4 papryczki chilli
  • 2 łyżki soku z cytryny
  • łyżeczka syropu klonowego lub syropu z agawy
  • świeża mięta
  1.  W dużym garnku rozgrzewamy olej kokosowy lub masło klarowane, podsmażamy pokrojoną w kostkę cebulę oraz poszatkowany imbir. Po ok. 3 minutach wrzucamy obrane i pokrojone w kostkę bataty. Podsmażamy kolejne 3 minuty.
  2. Warzywa zalewamy bulionem, zmniejszamy płomień i gotujemy ok. 30 minut, aż bataty będą miękkie.
  3. W tym czasie mango kroimy w kostkę, dodajemy posiekane chilli, pestki granatu, syrop i sok z cytryny. Mieszamy, odstawiamy do "przegryzienia".
  4. Zupę przyprawiamy sokiem z cytryny, solą, pieprzem, curry i pieprzem cayenne. Miksujemy blenderem na gładki krem.
  5. Kremową zupę podgrzewamy jeszcze krótką chwilę, próbujemy i w razie potrzeby doprawiamy do smaku. Serwujemy z salsą i świeżą miętą.

środa, 13 lipca 2016

Green smoothie sorbet



Trochę mi przykro, bo w trakcie wakacyjnej wędrówki gdzieś po drodze zgubiło się lato. Rozglądam się gdzie mogę i chociaż z daleka pozdrawiają mnie kolorowe stragany i pierwsze mirabelki na drzewach, to jednak prawdziwego lata dostrzec nie mogę. Mawiają "Jak kocha to wróci", więc czekam.

Nie znacz to jednak, że nie można łapać promyków słońca i cieszyć się drobnostkami. Nie od dziś wiadomo, że środa to dzień loda! Chociaż niektórzy świętują też w poniedziałki, piątki, soboty i niedziele. Tak czy siak, na pewno miło od czasu do czasu skusić się na słodką gałkę w wafelku. Ale jak świętować, jeśli chcemy być fit? ;)

Proponuję bezcukrowy sorbet. Wymyśliłam go miksując rano owocowy koktajl. Myślę, że każde smoothie przy odpowiedniej konsystencji nadawałoby się do zamrożenia. Ja jednak postawiłam na wersję green. W moim zielonym sorbecie znajdziecie banana, dojrzałe mango, sok z limonki, sok z cytryny, imbir i listki świeżego szpinaku. Takie lody można jeść codziennie, nie tylko w środy!
 



Green smoothie sorbet
  • dojrzałe mango
  • banan
  • 80 g świeżego szpinaku
  • 2 cm korzenia imbiru
  • sok z 1/2 limonki
  • sok z 1/2 cytryny
  • listki mięty
  1. Składniki umieszczamy w wysoki naczyniu i miksujemy na gładką masę. Przekładamy ją do niskiego pojemnika i wstawiamy do zamrażalnika na 4 godziny.
  2. Mniej więcej co 30-45 minut mieszamy krótko lekko zmrożony sorbet, aby nie tworzyły się kryształki lodu.
  3. Sorbet serwujemy z listkami mięty. 
Tosia

niedziela, 22 marca 2015

Śniadanie do łóżka #177: Płatki jaglane z mango i różowym pieprzem

jaglanka

Jestem kulinarną zakupoholiczką, A, że w moim małym mieszkaniu nie ma już półek, na których mogę ustawiać coraz to nowe znaleziska, jestem zmuszona do przejścia na odwyk. Ale jak każde tego typu przedsięwzięcie, nie jest to łatwe.

Złamałam się tuż po wypłacie. Stereotypowa dziewczyna poszłaby z pełnym portfelem po nową sukienkę. Ja kupiłam nową kiełkownicę i zapas nasion na lata. Ale to była chwila słabości. Dziś na przykład, gdy naprawdę potrzebowałam długiej szczotki do naczyń, do sklepu wybrałam się z przyzwoitką.

- Patrz, patrz, jakie ładne świece!
- Nie używamy świec.
- Słusznie.

- A te słodkie papilotki do muffinów?
- Nie lubisz muffinów.
- Słusznie.

- Ale, ale... ten różowy pieprz to mi będzie tak świetnie smakował w owsiance z mango!
- No dobra. Bierzemy szczotkę i różowy pieprz.

I tu akurat miałam rację. Bo te dwa smaki połączyły się świetnie. Lekka ostrość różowego pieprzu fajnie komponuje się ze słodyczą płatków jaglanych. Teraz pozostanie mi wymyślić, do czego zużyję resztę całkiem sporego opakowania.

Płatki jaglane z mango i różowym pieprzem (2 porcje, lub 1 duża)

- 50 g płatków jaglanych
- 200 ml mleka
- 3 porządne szczypty soli
- 1 łyżka miodu*

- 1 mango
- 1 łyżka różowego pieprzu

  1. Obierz mango ze skórki, okrój wokół pestki i pokrój na małe plasterki. 
  2. Rozgnieć różowy pieprz w moździerzu. 
  3. Zagotuj mleko w rondelku. Wrzuć płatki, sól i miód. Mieszaj na małym ogniu przez 5 minut aż zgęstnieją.
  4. Pomieszaj płatki z mango i pieprzem. 
  5. Podawaj ciepłe. 

*Płatki nie będą bardzo słodkie, ale dla mnie idealne ze słodkim mango. Jeśli jednak wolisz słodsze dania, dodaj jeszcze jedną łyżkę miodu.

Śliwka

niedziela, 25 stycznia 2015

Śniadanie do łóżka #170: Smoothie na zielonej herbacie



W Wigilię pod choinką znalazłam wielki, ciężki karton z moim imieniem. Z podekscytowania wręcz go rozdzierałam, żeby szybciej dowiedzieć się jaką zawartość kryje. Otwieram, przyglądam się, a tu zestaw do zielonej herbaty. Suuupeeer- westchnęłam z lekkim rozżaleniem w głosie, bo (jak wtedy myślałam) mogło to być coś ciekawszego.

Zabrałam karton do siebie i zaczęłam powolny proces oswajania się. Nie zrozumcie mnie źle, nie miałam złych uczuć w stosunku do zielonej herbaty, ale nie darzyłam jej też specjalną miłością, ot  przyjemny zapijacz sushi.

I nie wiem kiedy, wszystko się zmieniło. Podarowany mi czajniczek i czarki wypełnione są non stop, gdy tylko jesteśmy w domu. W ruch regularnie idzie też termometr i minutnik, a mieszkanie tonie w nowych rodzajach zielonego rarytasu. Istne szaleństwo.

Zdaję sobie jednak sprawę, że nie każdy lubi smak tej herbaty. A pić ją po prostu trzeba, ze względu na ilość obecnych w niej antyoksydantów. Dla opornych polecam przyswoić ją w formie smoothie. Zmiksowane owoce przypomną nam, że ciepłe dni już wkrótce wrócą, a zielona herbata przebija się bardzo delikatnie.

Smoothie na zielonej herbacie (ok. 4 szklanki)

- 350 ml ostudzonej zielonej herbaty
- 350 g mrożonych truskawek
- 1 małe mango
- 1 banan

  1. Mango i banana obierz ze skórki. Mango okrój tak, aby pozbyć się pestki. 
  2. Wszystkie składniki wrzuć do blendera i miksuj kilka minut, aby uzyskać idealnie gładką masę. 
Śliwka

niedziela, 18 stycznia 2015

Śniadanie do łóżka #169: Owsiane mango lassi

Niezależnie od pory roku, miło jest zacząć dzień od owocowego koktajlu. Wiadomo, że latem mamy większe pole do popisu, bo sezonowych owoców do wyboru o wiele więcej. Do tego zimą chętniej sięga się po rozgrzewające jaglanki i owsianki, a popija je naparami lub kawą. Od czasu do czasu jednak mam ochotę na owocową energię od rana, a przecież zimą też się da zrobić pyszny koktajl. Wtedy zazwyczaj sięgam po mango, które uwielbiam, a o którym trochę zapominam, gdy na straganach pojawiają się pierwsze porządne truskawki.

Utrzymując hinduski klimat z poprzedniego wpisu o samosach, postanowiłam dziś zmiksować mango lassi. Jednak, aby napój był w bardziej śniadaniowym klimacie, dodałam do niego płatki owsiane. Dzięki temu powstała owsianka do picia, którą szybko się robi i jeszcze szybciej wypija :)

Owsiane mango lassi/ 2 szklanki
  • dojrzałe mango
  • 50 g płatków owsianych (u mnie błyskawiczne)
  • 300 g jogurtu naturalnego
  • 50-100 ml mleka
  • łyżka miodu
  • łyżeczka soku z cytryny
  • szczypta mielonego kardamonu (opcjonalnie)
  1. Obrane i pokrojone mango wrzucamy do wysokiego naczynia.
  2. Dodajemy płatki, jogurt, miód, sok z cytryny i ewentualne przyprawy.
  3. Miksujemy blenderem na gładki napój, dolewamy taką ilość mango, aby otrzymać koktajl o idealnej konsystencji.
 Tosia

wtorek, 13 stycznia 2015

Wtorek z kaszą #38: Pierożki samosa z pęczakiem, batatem i mango



Chyba każdy pasjonat gotowania lubi wyszukiwać kulinarnych motywów w sztuce. Szczególnie w filmach i literaturze. Ostatnio skusiłam się na "Podróż na sto stóp" i chociaż film wydał mi się mdły, naiwny i przewidywalny, nadrobił trochę pięknymi zdjęciami i inspirującymi scenami gotowania. Już w trakcie seansu nabrałam ogromnej ochoty na hinduskie smaczki, do tego stopnia, że wybraliśmy się wczoraj ze znajomymi do indyjskiej knajpy. Wizytę w tego typu miejscach zaczynam zazwyczaj od pakory (to coś w rodzaju warzyw w tempurze, czyli w uproszczeniu - w cieście) oraz pierożków samosa.

Te drugie zazwyczaj serwowane są z farszem z ziemniaków i groszku, czasem kalafiora. Oczywiście z dodatkiem aromatycznych przypraw. Kiedyś skusiłam się na przygotowanie ich w domu (przepis) i nabrałam ochoty na małą powtórkę.

Nie chciałabym zdradzać fabuły, dlatego tylko wspomnę, że w filmie bohater umiejętnie łączył smaki kuchni indyjskiej z klasycznymi technikami kuchni francuskiej. Również postanowiłam się zabawić w mały fusion, zmieniając farsz tradycyjnych pierożków samosa.

Ich środek wypełniła kasza pęczak, pieczony batat, kawałki mango i ciecierzyca. Chrupiące trójkąty podałam z jogurtem z limonką i granatem. W farszu i cieście nie zabrakło też przypraw z Dalekiego Wschodu. Co prawda samosy są krótko smażone, ale po odsączeniu ich z tłuszczu sprawiają wrażenie bardzo lekkich, do tego zdrowo wypełnionych :)


Pierożki samosa z pęczakiem,batatem i mango/ 16 sztuk
Ciasto:
  • 380 g mąki pszennej
  • 150 ml wody
  • 2 łyżki oliwy
  • łyżka soku z cytryny
  • 1/2 łyżeczki mielonej kolendry
  • 1/2 łyżeczki mielonego kminu
  • 1/2 łyżeczki soli
 Farsz:
  • 500 g ugotowanej kaszy pęczak
  • batat + łyżka oliwy
  • mango
  • 100 g ciecierzycy (ugotowanej lub z puszki)
  • 1/2 papryczki chilli
  • łyżeczka mielonego kminu
  • łyżeczka mielonej kolendry
  • łyżeczka słodkiej lub ostrej papryki
  • łyżeczka czarnuszki
  • łyżka miodu lub syropu np. z agawy
  • sól
  • olej roślinny do smażenia
Sos:
  • 1/2 granatu
  • 2 łyżki soku z limonki
  • łyżeczka miodu lub syropu np. z agawy
  • szczypta soli 
  1. Mąkę mieszamy z przyprawami, dodajemy oliwę i sok z cytryny. Stopniowo wlewamy wodę i wyrabiamy ciasto ok. 2 minut, aż osiągnie formę elastycznej kuli. Przykrywamy je i zostawiamy na 15 minut lub wkładamy do lodówki na 30 minut.
  2. Obranego batata kroimy w kostkę, kładziemy na blasze wyłożonej pergaminem, skrapiamy oliwą i pieczemy przez 25-30 minut w 200 stopniach.
  3. Wyciskamy sok z granatu i mieszamy go pestkami, z sokiem z limonki, miodem i jogurtem.
  4. Ugotowaną i ostudzoną kaszę mieszamy z kostkami pieczonego batata, mango pokrojonym w kostkę, posiekaną papryczką chilli, ciecierzycą  i przyprawami. Próbujemy farszu i ewentualnie doprawiamy solą, sokiem z cytryny lub miodem do smaku.
  5. Ciasto dzielimy na 8 części, z każdej z nich formujemy kulkę, którą wałkujemy na koło o średnicy ok. 15 cm. Jeśli ciasto się lepi, podsypujemy je mąką.
  6. Każde koło z ciasta przekrawamy wzdłuż średnicy na pół. Bierzemy półkole do ręki, zlepiamy dwa boki tworząc rożek. Do środka przekładamy dwie łyżki farszu i zlepiamy ostatni bok pierożka otrzymując trójkąt.
  7. Do woka lub głębokiej patelni wlewamy olej, tak by sięgał do połowy wysokości pierożków. Wrzucamy samosy na rozgrzany tłuszcz i smażymy po 3-4 minuty z każdej strony.
  8. Następnie odsączamy z tłuszczu przy pomocy ręcznika papierowego. Podajemy z jogurtem z granatem i limonką.
Tosia

wtorek, 18 listopada 2014

Wtorek z kaszą #32: Jaglanka z mango i białą czekoladą


No i stało się. Zrobiło się kompletnie ciemno. Nie wiem już czy mieszkam tu gdzie mieszkam, czy w strefie podbiegunowej. Gdy otwieram oczy budzi mnie ciemność, gdy wracam z pracy wita mnie ciemność, a gdy patrzę w okno w rzekomym czasie jasności, natykam się na szarą ścianę. Nadchodzą ciężkie dni, trzeba się uzbroić. W cierpliwość i czekoladę.

Co do tej ostatniej, zaczynam zauważać u siebie niebezpieczne symptomy. Listopad obudził we mnie słodką bestię, która najchętniej spędziłaby dzień z kromką chleba z miodem w jednej ręce i paczką śliwek w czekoladzie w drugiej. Już nawet moja metoda usuwania słodyczy ze wszystkich obszarów, w których bywam powoli zaczyna zawodzić. Gdy słyszę warczenie bestii z głębi siebie zaczynam żerować. I znajduję, tu jajko-niespodziankę u koleżanki, tu kilka schowanych na czarną godzinę cukierków... Pozostaje mi rozłożyć ręce i westchnąć- jesień.

Nie wyznaję zasady "kieruj się tym czego pragnie twój organizm". Gdybym to robiła, prawdopodobnie od nadmiaru wina nie byłabym w stanie napisać nawet poniższego przepisu, a resztki sił przeznaczyłabym na wciśnięcie  w siebie czwartego burgera. Bo, choć nowe smaki i zdrowe odżywianie sprawia mi wielką przyjemność, to mój organizm zdaje się wciąż toczyć ze mną wojnę, Czas więc na rozejm. Chcesz słodyczy? Masz słodką kaszę jaglaną, do tego z twoim ulubionym mango. No dobrze, dołóżmy trochę białej czekolady, w końcu od białej czekolady nikt nie umarł. I jesteśmy zadowoleni.

Drobna dygresja: ile gramów czekolady przewidziałam w przepisie? A ile gramów ma tabliczka? No właśnie. Znów przegrałam.

Jaglanka z mango i białą czekoladą (2 małe porcje, lub 1 duża)

- 75 g kaszy jaglanej
- 300 ml mleka *
- 2 szczypty soli
- 50 g białej czekolady
- pół mango
- garść suszonej żurawiny

  1. Ugotuj kaszę jaglaną na mleku z solą. Gotuj aż kasza pochłonie prawie całe mleko (będzie jeszcze widać powstały z mleka "sos"). Dodaj kostki białej czekolady i wymieszaj aż się roztopią. 
  2. Obierz mango ze skórki i pokrój w plastry. 
  3. Ułóż mango na jaglance, dodaj żurawinę. 
  4. Jedz na ciepło lub na zimno.
*Ilość płynu może różnić się w zależności od rodzaju kaszy. Sprawdź sugerowane proporcje na opakowaniu

Śliwka

niedziela, 9 listopada 2014

Śniadanie do łóżka #160: Dyniowe racuchy z mango


Dzisiejszy przepis polecam porannym ptaszkom na pierwsze śniadanie, a tym większym leniuchom zdecydowanie na drugie! Podstawowe ciasto na racuchy można przygotować w bardzo prosty sposób, ale potrzebuje ono ok. godziny leżakowania pod przykryciem w ciepłym miejscu. Dlatego jeśli nie lubicie wcześnie wstawać, zaplanujcie smażenie na drugie śniadanie lub kolację.

Jest też "nocna" metoda, którą stosuję z bułeczkami. Wystarczy przygotować ciasto wieczorem, dodać do niego skromną ilość drożdży i włożyć na noc do lodówki. Rano doprowadza się ciasto do temperatury pokojowej i wkłada bułeczki do piekarnika. Przypuszczam, że z racuchami można zrobić podobnie, ale jeszcze tego nie sprawdzałam, więc nie daję za to głowy :)

Dyniowe racuchy są jeszcze smaczniejsze niż kokosowe z jabłkiem. Wszystko dlatego, że do ciasta dodałam puree z dyni, które wpłynęło nie tylko na kolor i smak placuszków, ale także nadało im puszystości. Do tego kawałki dojrzałego mango i jest cudownie. Możecie poeksperymentować z ciastem i dodać jeszcze tarty imbir albo np. miętę. Poniżej przepis podstawowy.

Dyniowe racuchy z mango/ ok. 20 sztuk
  • 300 g mąki pszennej
  • 7 g suszonych drożdży instant lub 15 g drożdży świeżych
  • 200 g puree z dyni*
  • 200 ml letniego mleka
  • mango
  • łyżka limoncello lub innego alkoholu (można pominąć)
  • 3 łyżki cukru trzcinowego (może być biały)
  • szczypta soli
  • kilka łyżek oleju roślinnego do smażenia
  • cukier puder do podania
  1.  Do misy wsypujemy mąkę, dodajemy drożdże (w przypadku świeżych przygotowujemy wcześniej zaczyn), puree z dyni, cukier, limoncello i sól. Stopniowo wlewamy letnie mleko i wyrabiamy ciasto ręcznie lub mikserem przez kilka minut.
  2. Lśniące ciasto zostawiamy w misie, przykrywamy ściereczką i stawiamy w ciepłe miejsce bez przeciągów na godzinę.
  3. Do wyrośniętego ciasta dodajemy kawałki mango, mieszamy. Wykładamy po łyżce ciasta na rozgrzany olej i smażymy racuchy po ok. 3 minuty z każdej strony.
  4. Usmażone placuszki odsączamy z tłuszczu przy pomocy ręcznika papierowego, posypujemy cukrem pudrem i podajemy jeszcze ciepłe. 
* Jak przygotować puree z dyni?

Dynię kroimy na kawałki, kładziemy na blasze wyłożonej pergaminem. Skrapiamy oliwą i pieczemy przez 30-40 minut w 200 stopniach. Ostudzoną dynię obieramy ze skórki (chyba, że jest to hokkaido), usuwamy pestki i wrzucamy do wysokiego naczynia. Miksujemy blenderem na gładką masę. Można dolać wody/oliwy/soku z pomarańczy lub cytryny lub spróbować zmiksować ją bez dodatków.

Warto przygotować puree więcej i przechowywać w lodówce lub zamrozić. Puree świetnie nadaje się jako dodatek do makaronów, owsianek, ciast i koktajli.

Tosia

piątek, 20 czerwca 2014

Burgery wołowe z chorizo i mango chutney


Od czasu do czasu nachodzi mnie ochota na porządnego burgera. Ochota ta nie ma litości, nie odejdzie, póki go nie zjem. Mam już kilka ulubionych miejsc w Trójmieście, które zazwyczaj mnie w takiej sytuacji na zawiodą. Jednak większą satysfakcję przynosi mi ich przygotowanie samodzielnie, tak zupełnie od podstaw.

Piekę wtedy maślane brioszki (z proporcji jak w przepisie na brioszki z truskawkami), kupuję mieloną wołowinę z zaufanego źródła lub mielę ją sama. Do szczęścia brakuje jeszcze kilku dodatków, które zazwyczaj wybieram według intuicji lub tego co mam w lodówce.

Ostatnio dostałam w prezencie z Hiszpanii kawałek mojej ulubionej kiełbasy chorizo i to właśnie ona stała się najważniejszym dodatkiem, który dodałam do mięsa. Burgery z pikantnymi kawałkami chorizo, podane w puszystych, chrupiących bioszkach potrzebowały jeszcze do kompletu jakiegoś wyrazistego sosu. Zdecydowałam się na słodko-kwaśny mango chutney, który robię w podobny sposób jak z przepisu na rabarbarowy "czatni". Mało istotnym, a jednak dopełniającym całość dodatkiem był też ser cheddar, który cudownie roztopił się na soczystych burgerach oraz grillowane warzywa i listki świeżej kolendry.

Burgery wołowe z chorizo w domowych brioszkach z mango chutney, grillowaną cukinią i papryką, świeżą kolendrą/3 sztuki
  • Burgery:
  • 500 g mielonej wołowiny
  • 60 g kiełbasy chorizo
  • ząbek czosnku
  • 1/3 papryczki chilli
  • żółtko
  • 50 g tartego sera cheddar
  • sól, świeżo mielony pieprz
  • łyżka oliwy
  • Dodatki:
  • 3 brioszki*
  • 1/2 cukinii
  • 1/2 papryki
  • liście świeżej kolendry
  • kilka łyżek mango chutney **
  1. Mieloną wołowinę mieszamy z posiekaną drobno kiełbasą, papryczką chilli, przeciśniętym przez praskę czosnkiem, solą i pieprzem. Do masy dodajemy żółtko i wyrabiamy chwilę ręką.
  2. Z przyprawionej masy formujemy 2 lub 3 okrągłe burgery i oblewamy je chlustem oliwy z dwóch stron.
  3. Cukinię kroimy w plastry, paprykę w paski, warzywa przyprawiamy solą i pieprzem, polewamy oliwą.
  4. Elektryczny grill lub patelnię rozgrzewamy bez tłuszczu. Na rozgrzanym ruszcie kładziemy cukinię, paprykę oraz burgery.
  5. Burgery grillujemy przez 4 minuty z jednej strony, odwracamy na drugą stronę i posypujemy tartym serem, grillujemy kolejnych 5 minut lub po 3 minuty na stronę, a następnie przekładamy do piekarnika o temperaturze 190 stopni i podgrzewamy z serem przez 5 minut.
  6. W czasie grillowania burgerów podgrzewamy w piekarniku brioszki. Chrupiącą brioszki kroimy wzdłuż na pół, spód smarujemy mango chutney, następnie kładziemy burgera, warzywa, kolendrę i jeszcze raz smarujemy sosem. 
  7. Całość przykrywamy górą bułki i serwujemy na ciepło.
*Bułeczki upiekłam z mojego przepisu na brioszki z truskawkami z drugiego bloga. Pominęłam truskawki, a zamiast w formie na muffiny, piekłam uformowane bułeczki bezpośrednio na blasze.
**Mango chutney można użyć gotowe lub przygotować w taki sam sposób jak według przepisu na rabarbarowy chutney.

Tosia

czwartek, 17 kwietnia 2014

Mazurek z mango curd i bezą


Potrawy świąteczne mają to do siebie, że smakują znakomicie tylko raz w roku. Barszcz na zakwasie z uszkami z grzybami nie smakowałby już tak magicznie latem. I jakoś nie wyobrażam sobie widoku babki na paterze, gdy za oknem prószy śnieg.

Z roku na rok niektóre rzeczy się zmieniają, np. liczba osób przy świątecznym stole, czy wybrane potrawy.  Jednak pewna rzecz nie zmienia się u mnie od dzieciństwa. Zawsze w Wielkanoc objadam się mazurkiem z domowym kajmakiem
Od kilku lat, na stole pojawia się także drugi mazurek o eksperymentalnym smaku. Rok temu był to mazurek różany. Tym razem po żywych dyskusjach będzie to mazurek o smaku mango. A zrobiłam go tak:


Najpierw podpiekłam kruche ciasto. Na podpieczony spód wyłożyłam mango curd (wzbogacone o dodatek cytryny), całość ozdobiłam masą na bęzę i wstawiłam ponownie do piekarnika. Sprawa niezwykle prosta, a wyszedł z tego mazurek idealny.
Na szczęście upiekłam go na próbę w zmniejszonej ilości, bo wstyd się przyznać, po kilku godzinach nie został po nim już nawet okruszek.
Polecam przepis nie tylko w święta. Na co dzień można go wykorzystać jako okrągłą tartę :)

Mazurek z mango curd i bezą/ 20x20 cm
  • Ciasto:
  • 150 g mąki pszennej
  • 35 g cukru pudru
  • 2 łyżki mąki ziemniaczanej
  • 100 g zimnego masła
  • żółtko
  • 1-2 łyżki wody
  • Mango curd:
  • 1 mango (u mnie ok. 200 g miąższu)
  • sok z 1 cytryny
  • łyżeczka skórki z cytryny
  • 50 g cukru
  • jajko
  • żółtko
  • 2 łyżki mąki ziemniaczanej
  • Beza:
  • białko
  • 50 g cukru
  • łyżeczka octu jabłkowego/soku z cytryny
  • szczypta mąki ziemniaczanej
  • Dodatki:
  • Kilka kostek białej czekolady lub płatki migdałowe
  1. Składniki na ciasto umieszczamy w misie lub na stolnicy. Zagniatamy ciasto jedynie do połączenia składników. Utworzoną kulę z ciasta owijamy w folię spożywczą i wkładamy na godzinę do lodówki.
  2. W tym czasie przygotowujemy krem. Mango obieramy ze skórki i kroimy w kostkę, wrzucamy do wysokiego naczynia, dodajemy skórkę i sok z cytryny. Całość miksujemy na gładki sos.
  3. Sos z mango przelewamy do rondelka, dodajemy cukier i podgrzewamy na małym ogniu. Po ok. 3 minutach dodajemy jajko z żółtkiem i mieszamy energicznie trzepaczką.
  4. 2 łyżki mąki ziemniaczanej mieszamy z łyżką wody i dodajemy do owocowego musu, cały czas przy tym mieszając go trzepaczką. Sos podgrzewamy przez kilka minut, aż zgęstnieje, pilnując, aby nie powstały grudki. Gotowy mango curd studzimy.
  5. Schłodzone ciasto przekładam na oprószoną mąką stolnicę. Wałkujemy je cienko na kwadrat o wymiarach 20x20 cm. Pozostałe resztki ciasta dzielimy na 8 kulek. Z każdej z nich robimy po dwa wałeczki, które zaplatamy ozdabiając boki przyszłego mazurka. Kruche ciasto nacinam widelcem i wkładamy na blasze do rozgrzanego piekarnika.
  6. Ciasto podpiekamy przez 15 minut w 170 stopniach.
  7. W tym czasie ubijamy białko na sztywną pianę. Dodajemy po łyżce cukru i dalej ubijamy. Na koniec dodajemy do sztywnej masy ocet oraz szczyptę mąki migdałowej. Jeszcze raz mieszamy.
  8. Na podpieczony spód wykładamy przygotowane wcześniej mango curd. Wierzch mazurka dekorujemy pianą na bezę, wyciskając ją ze szprycy. Mazurek z bezą ponownie wkładamy do piekarnika na jeszcze 15 minut.
  9. Upieczony mazurek studzimy przed podaniem. Można go dodatkowo udekorować płatkami migdałowymi lub wiórkami z białej czekolady.
Tosia

    czwartek, 27 marca 2014

    Quesadillas z chorizo, mango i papryką


    Wczoraj zachwalałam moją nową recepturę na domowe tortille z ziołami i czosnkiem. Dlatego uznałam, że dziś pokażę co smacznego z nich wykombinowałam.

    Na blogu mamy już trzy przepisy na quesadillas. W wersji bardziej klasycznej z kurczakiem i pastą fasolową, z guacamole (czyli pastą z awokado), ale także szalony eksperyment Śliwki, czyli przepis na quesadillas z jagodami, twarogiem i czekoladą. Nie jest to zatem nic odkrywczego, ale nie wszystko co smaczne musi nas zaskakiwać. Czasem proste potrawy są najlepsze, więc będzie przepis czwarty.
    A właściwie instrukcja przygotowania i sugestia połączenia smaków, bo samo wykonanie quesadillas jest bajecznie łatwe. Wystarczy kilka składników i tarty ser, który połączy pszenne placki. Chociaż nie, nie chcę przecież skłamać. Śliwka udowodniła, że można do tego wykorzystać również czekoladę :)

    Mam kilka zeszytów, w których zapisuję pomysły na kulinarne eksperymenty. Często o nich zapominam, trochę gubię między innymi książkami, więc zdarza się, że w pośpiechu zapisuję coś na kartkach np. hasła sugerujące ciekawe połączenia smakowe. Kilka dni temu znalazłam karteczkę, na której kiedyś napisałam "chorizo+mango+papryka". 
    Zupełnie tego nie pamiętam, ale pomysł uznałam za niezły, więc postanowiłam go sprawdzić w praktyce. Dodałam listki świeżego szpinaku, serek limonkowy, chilii i tarty cheddar. Wszystko włożyłam między tortille i krótko zgrillowałam. I tak powstało kolejne godne polecenia quesadillas!

    Quesadillas z chorizo, mango i papryką/ 1 porcja
    • 2 pszenne tortille (u mnie domowe)
    • 1/4 papryki pokrojonej w kostkę
    • 1/4 mango pokrojone w kostkę
    • 2-3 plastry hiszpańskiej kiełbasy chorizo
    • listki świeżego szpinaku
    • kawałek sera cheddar
    • 4 łyżki serka śmietankowego
    • 2 łyżki soku z limonki
    • łyżeczka skórki z limonki
    • plasterki papryczki chilli
    • łyżeczka oliwy
    • szczypta soli 
    1. Serek łączymy ze skórką i sokiem z cytryny, dodajemy szczyptę soli i plasterki chilli. Mieszamy.
    2. Rozgrzewamy grill elektryczny/patelnię.
    3. Tortillę smarujemy serkiem, wykładamy liście szpinaku, pokrojone w kostkę mango i paprykę oraz plasterki chorizo. Całość posypujemy tartym serem cheddar i przykrywamy drugim plackiem.
    4. Wierzch placków smarujemy oliwą. Tortille kładziemy na rozgrzany grill/patelnię, przyciskamy i grillujemy z dwóch stron przez kilka minut, aż placki się zarumienią, a ser w środku rozpuści.
    5. Quesadillas dzielimy na trójkąty i podajemy z pozostałym serkiem limonkowym.
    Tosia

    sobota, 8 lutego 2014

    Domowy fast food #6: Tacos z salsą z krewetek, mango i awokado

    Dzisiejszy dzień rozpoczęłam prawie 15 godzin temu. Wstałam dokładnie o 5:45, aby na godzinę 9 dojechać na wspaniałe warsztaty sushi, ale o tym opowiem w przyszłym tygodniu.

    Na razie pozostajemy w temacie domowego fast foodu, tym razem w stylu meksykańskim, a właściwie tex-mexu.
    Tacos różni się od klasycznych wrapsów z tortilli chociażby charakterystyczną formą podania. Placki wypełniamy ulubionymi (koniecznie pikantnymi) składnikami i zginamy, tworząc kształt przypominający muszlę. Najlepiej smakują włożone bezpośrednio do buzi!
    Oprócz tego przyznaję się szczerze, tortille powinny być kukurydziane. Ja jednak takich nigdzie nie dostałam. Rozważałam ich samodzielne przygotowanie, ale wtedy przepis już by nie należał do tych "fast", a raczej "slow". Dlatego pozostałam przy pszennych.

    Jako farsz proponuję orzeźwiającą salsę krewetkową z mango i awokado, koniecznie z dużą ilością soku z limonki, papryczką chilli i świeżą kolendrą. Wiem, że jest zima, ale ja poczułam w tym tygodniu pierwsze zwiastuny wiosny, dlatego nabrałam ochoty na coś lekkiego. Danie będzie smakowało pewnie jeszcze lepiej latem.
    Równie interesujące tacos przygotowała kiedyś Śliwka - z kurczakiem i sosem z sera blue oraz z krewetkami, mango i rzodkiewką.

    A jutro wieczorem już ostatni przepis w ramach cyklu!

    Tacos z salsą z krewetek, mango i awokado/4 tortille
    • 4 tortille kukurydziane lub pszenne
    • liście kolendry
    • limonka
    • łyżka masła lub oliwy
    • Sos:
    • 3 łyżki majonezu
    • 2 łyżki sosu słodko-kwaśnego
    • łyżka soku z limonki
    • Sala z krewetek, mango i awokado:
    • 150 g dowolnych krewetek (świeżych lub mrożonych)
    • ząbek czosnku
    • mango
    • awokado
    • 1/2 papryki (u mnie pomarańczowa)
    • mała czerwona cebula (lub 1/2 dużej)
    • 1/2 papryczki chilli
    • sok z 1 limonki
    • łyżka masła
    • łyżka oliwy
    • łyżeczka syropu z agawy lub miodu
    • sól, pieprz
    1. W przypadku mrożonych krewetek - wcześniej je rozmrażamy. W przypadku krewetek świeżych - oczyszczamy je, usuwamy pancerz, ogonek oraz pozbywamy się czarnej "nitki", czyli jelita.
    2. Na patelni rozgrzewamy masło z oliwą. Wrzucamy posiekaną 1/4 papryczki chilli oraz poszatkowany czosnek. Smażymy minutę. Dodajemy krewetki i smażymy je kilka minut (w zależności od gatunku), aż będą jędrne. 
    3. Pod koniec smażenia dodajemy syrop z agawy (lub miód) oraz łyżkę soku z limonki. Przyprawiamy solą i studzimy.
    4. W tym czasie majonez mieszamy z sosem słodko kwaśnym i sokiem z limonki.
    5. Mango, paprykę oraz awokado kroimy w drobną kosteczkę. Ostudzone krewetki również drobno kroimy. Papryczkę chilli siekamy. Wszystko przekładamy do miseczki, skrapiamy sokiem z limonki i przyprawiamy solą oraz pieprzem do smaku. Zostawiamy do "przegryzienia".
    6. Tortille skrapiamy oliwą, wrzucamy do rozgrzany grill lub patelnię i podgrzewamy z dwóch stron przez ok. 30-60 sekund.
    7. Ciepłą tortillę smarujemy na środku odrobiną majonezu, wykładamy salsę, posypujemy listkami kolendry i szybko zjadamy, zginając ją na pół w ręce.
    Tosia

    niedziela, 26 stycznia 2014

    Śniadanie do łóżka #128: Kokosowa owsianka z karmelizowanym mango



    Nie będę udawać, że owsianka króluje u mnie na talerzu codziennie. Chciałabym, aby tak było, jednak rano chętniej sięgam po kanapki i jajka. Za bardzo kocham smak i zapach domowego pieczywa, aby z niego zrezygnować. Szczególnie, że rano trudniej podejmować decyzje, a rumiany bochenek w chlebaku kusi, aby go pokroić.
    Dodatkowym problemem jest to, że miałam kiedyś "owsiankową fazę" i witała mnie każdego dnia. Potem się przejadła.

    Teraz dawkuję sobie tę rozgrzewającą przyjemność. Gdy robię owsiankę, zawsze dodaję do niej trochę miodu lub cukru trzcinowego. Dodatki zmieniam według nastroju.
    Dziś postawiłam na wersję trochę egzotyczną. Do płatków dodałam mleko kokosowe i wiórki. Wierzch owsianki ozdobiłam karmelizowanym w miodzie mango, które na koniec skropiłam dla kontrastu smaku sokiem z limonki.
    Pyszny rozgrzewacz!

    Kokosowa owsianka z karmelizowanym mango/ 1-2 porcje
    • 100 g płatków owsianych (mogą być błyskawiczne)
    • 40 g wiórków kokosowych
    • 10 g ziaren słonecznika
    • 300 ml mleka kokosowego
    • 50-70 ml mleka krowiego (można zastąpić kolejną porcją mleka kokosowego)
    • łyżeczka masła
    • łyżka miodu/łyżka cukru trzcinowego
    • szczypta soli
    • płatki migdałowe do posypania
    • Karmelizowane mango:
    • 1/2 obranego mango
    • łyżeczka masła
    • łyżka miodu
    • łyżeczka skórki z limonki
    • łyżeczka soku z limonki
    1. Płatki owsiane wsypujemy do rondelka, dodajemy szczyptę soli, zalewamy mlekiem i podgrzewamy. Gdy owsianka zacznie bulgotać, gotujemy ją jeszcze ok. 3 minuty. 
    2. Jeśli lubimy rzadszą owsiankę, dolewamy więcej mleka i mieszamy. Rondelek zdejmujemy z ognia, dodajemy miód/cukier trzcinowy i łyżeczkę masła. Przykrywamy na kilka minut.
    3. W tym czasie na patelni topimy masło z miodem, gdy zacznie się karmelizować wrzucamy paseczki mango i skórkę z limonki. 
    4. Chwilę karmelizujemy owoc na patelni, na koniec skrapiamy sokiem z limonki.
    5. Ciepłą owsiankę mieszamy, przekładamy ją do miseczki. Podajemy z karmelizowanym mango i płatkami migdałowymi.
    Tosia

    niedziela, 5 stycznia 2014

    Śniadanie do łóżka #125: Zielony smoothie z mango


    Z jednej strony przychodzi smutek, że okres świąteczny już za nami, z drugiej jednak miałam już go serdecznie dość. Nie jestem z tych, którzy podczas świąt siadają rano na krześle i nie wstają do wieczora aż ich żołądek powie stanowcze "dosyć". Raczę się świątecznymi przysmakami, ale z umiarem, więc obce mi jest uczucie skrajnego przejedzenia. 

    W tym roku było podobnie, jednak mój żołądek z jakiegoś powodu i tak powiedział "stop". Może to nie za sprawą ilości, a poziomu tłuszczu, który przyszło mi przyswoić. Po świętach nie mogłam nawet patrzeć na jedzenie, a moje ukochane śledzie chyba pójdą w odstawkę na bardzo długo. 

    Jedyne czego potrzebowałam to owoce i warzywa. Do pracy, zamiast lunchu przynosiłam sobie pomarańcze i żyłam na detoksie przez kilka dobrych dni. Mój organizm najlepiej przyswajał koktajle, które przypominały mu, że czasem nie jestem dla niego taka niedobra jak w święta. 

    Choć dochodzę już powoli do siebie, koktajle zagoszczą na moim stole na dobre. To takie proste i takie pyszne. Szczególnie ten zielony, oparty głównie na smaku mango. 

    Znam wiele osób, które boją się słodkich połączeń ziołowych. Spróbujcie choć raz do waszych koktajli dodać świeżą bazylię, kolendrę, czy pietruszkę, a na pewno będziecie pozytywnie zaskoczeni. 

    Taka zielona szklanka potrafi napełnić żołądek jak porządne śniadanie.

    Zielony smoothie z mango (4 szklanki)

    - 1 duże mango
    - 1 banan
    - pęczek pietruszki (tylko liście)
    - garść świeżej kolendry
    - sok z 1 limonki
    - 3 łyżki otrębów żytnich
    - 300 ml wody mineralnej

    1. Mango obierz ze skórki i okrój wzdłuż pestki. Wrzuć do blendera. 
    2. Banana obierz ze skórki, wrzuć do blendera. 
    3. Dorzuć resztę składników i zmiksuj na gładką masę. 
    4. Smoothie będzie dość gęsty, jeśli wolisz wersję rzadszą, dodaj nieco więcej wody. Możesz też dodać sok z jeszcze jednej limonki. 
    Śliwka


    sobota, 10 sierpnia 2013

    Słodka sobota #113: Kokosowe lody z mango


    Wszystko się dziś pomieszało. Zamówiłyśmy wczoraj piękną pogodę, aby celebrować w plenerze słoneczny dzień z blogerkami kulinarnymi z trójmiasta. Miał być cudowny piknik Trójmiejskiej solniczki na trawie, a od rana padał deszcz. 
    Już myślałam, że wszystko odwołane, dlatego zrezygnowałam z porannego pieczenia bagietek do wietnamskich kanapek banh mi. Nagle okazało się, że spotkanie dojdzie do skutku, ale było już za późno, abym przygotowała wszystko co zaplanowałam wcześniej. Po drodze miałyśmy kilka przygód, więc na miejsce dojechałyśmy spóźnione godzinę. Najważniejsze, że dotarłyśmy, a relację z całego spotkania napiszemy wkrótce. Na razie tylko powiem, że było uroczo, apetycznie i kolorowo :)

    Wczoraj przewidując upały (w końcu zamówiłam piękną pogodę) zrobiłam domowe lody, które miały dziś służyć dla ochłody. Na szczęście zawsze jest dobra pora lody, szczególnie kokosowe z dodatkiem mango. Ich przygotowanie jest dziecinnie proste i nie powinno nikomu sprawić problemu.

    Kokosowe lody z mango
    • 200 ml mleka koksowego
    • 50 g cukru
    • 250 g obranego, dojrzałego mango
    • łyżka soku z limonki lub cytryny
    • 200 ml śmietanki kremówki
    1. Mango obieramy i drobno kroimy, wrzucamy do rondelka, dodajemy mleko kokosowe oraz cukier. Składniki podgrzewamy na małym ogniu przez 2-3 minuty.
    2. Następnie przelewamy je do wysokiego naczynia, dodajemy śmietankę kremówkę i krótko miksujemy blenderem do uzyskania gładkiej masy.
    3. Kokosowo-owocową masę przelewamy do formy (u mnie keksówka) i studzimy. Gdy masa ostygnie przekładamy formę do zamrażalnika.
    4. Lody chłodzimy 3 godziny. Po godzinie warto masę wymieszać widelcem i zrobić to za kolejną godzinę. Dzięki temu unikniemy grudek w lodach.
    5. Lody podajemy najwcześniej po 3 godzinach w wafelkach lub pucharkach. Dłużej zamrożone lody należy wyjąć z zamrażalnika ok. 20 minut przed podaniem.
    Tosia

    sobota, 20 kwietnia 2013

    Słodka sobota #100: Mango zapiekane pod koglem-moglem






























    Ostatnio moja koleżanka z pracy miała urodziny. Narzeczony, wychowany zagranicą, postanowił dać jej wyjątkowy prezent- paczkę słodyczy przypominających dzieciństwo. Dostała więc, między innymi, czekoladki Rittersport i Hanutę. Strasznie ją to rozbawiło, bo ze smakami dzieciństwa kojarzą jej się raczej pomarańcze, wyroby czekoladopodobne czy kogel-mogel.

    Ja urodziłam się kilka lat później, gdy w sklepach nie było jeszcze takiego wyboru jak dziś, ale na pewno nie mogłam narzekać. Z dzieciństwem kojarzy mi się lizak o smaku coli i  przywożone z wakacji Toblerone. Można powiedzieć, że mam szczęście, ale z drugiej strony zostałam na starcie pozbawiona innych wartościowych wspomnień smakowych. W moim domu nie pojawiał się kogel-mogel, gdyż razem z różnorodnością produktów przyszedł strach o pochodzenie jajek. 

    W dorosłym życiu nadrabiam zaległości. Zapiekane pod koglem-moglem truskawki zaliczyłabym do najlepszych deserów na świecie. A ponieważ nie uznaję półśrodków, w ramach czekania na prawdziwe kaszubskie truskawki, które pomogą mi spełnić marzenia, zapiekam pod koglem-moglem mango. 

    Mango zapiekane pod koglem-moglem (6 porcji)
    - 2 dojrzałe mango
    - 12 żółtek
    - 1 kubek cukru pudru
    - 1 laska wanilii
    - szczypta soli

    1. Rozgrzej piekarnik do 200 stopni.
    2. Mango obierz ze skórki. Pokrój na małe kawałki i rozsyp na żaroodpornej formie 20 x 20 cm. 
    3. Wbij żółtka do miseczki, wsyp cukier i szczyptę soli.
    4. Rozkrój laskę wanilii, używając noża wyjmij z niej ziarenka i dodaj do mieszanki.
    5. Miksuj mikserem na wysokich obrotach przez ok. 7 minut aż mieszanka zrobi się biała. 
    6. Zalej mango i wsadź formę do piekarnika na 10 minut.
    7. Wyjmij i umieść porcje w kieliszkach.
    Śliwka


    niedziela, 3 lutego 2013

    Tydzień z 5 składnikami #6: Placuszki Mango Lassi



































    Mango to mój ulubiony owoc, zaraz po soczystych truskawkach kaszubskich. Wykorzystuję je w wytrawnych potrawach, szczególnie jako dodatek w postaci relishu/salsy, a także w deserach np. w tarcie kokosowej z mango. Najbardziej jednak smakuje mi w czystej postaci lub w duecie z jogurtem. Dlatego tak bardzo lubię koktajl z mango.
    Lassi to orzeźwiający, jogurtowy napój z Indii. Tradycyjne podawany na słono w lekko pikantnej odsłonie z papryczką chilli. Obecnie bardziej kojarzony jest ze słodkim koktajlem. Jogurt rozcieńczony mlekiem lub wodą podaje się w przeróżnych kombinacjach smakowych. Z truskawkami, z miętą i kardamonem, wodą różaną, a także z musem z dojrzałego mango. W ostatniej wersji, znany jako Mango lassi, podbił moje serce.
    Oprócz mango, najważniejszym składnikiem napoju jest jogurt, dlatego moim zdaniem wspaniale sprawdza się jako koktajl śniadaniowy. W ten weekend, zainspirował mnie do przygotowania jogurtowych placuszków z musem z mango.
    Zaserwowałam sobie podwójną dawkę przyjemności z rana, popijając puszyste placuszki koktajlem. Polecam wszystkim miłośnikom mango :)

    Tak się złożyło, że wyłączając z przepisu mąkę i cukier (według zasad zabawy), zostaje akurat 5 składników. Tym sposobem kończę nasz tygodniowy cykl z przepisami wykorzystującymi tę liczbę składników. Mamy nadzieję, że w ciągu tego tygodnia, udało nam się udowodnić, że z kilku prostych produktów można przyrządzić coś pysznego :)


    Placuszki Mango Lassi/15-20 sztuk
    • 350 g mąki pszennej
    • duże dojrzałe mango
    • 300-350 ml jogurtu naturalnego
    • 3 łyżki cukru
    • 2 jajka
    • 60 g masła
    • łyżeczka proszku do pieczenia
    1. Mango obieramy, kroimy w kostkę. Wrzucamy do wysokiego naczynia. Dodajemy jogurt naturalny i miksujemy przy pomocy blendera na gładki mus owocowy.
    2. W rondelku, na małym ogniu, rozpuszczamy masło. Studzimy.
    3. Do dużej misy przesiewamy mąkę. Dodajemy cukier, proszek do pieczenia i jajka. Wlewamy roztopione masło i zaczynamy wyrabiać ciasto (drewnianą łyżką lub mikserem). Następnie dodajemy mu z mango i dalej mieszamy do połączenia wszystkich składników. Gotowe ciasto nie powinno mieć grudek, a w konsystencji ma przypominać gęstą śmietanę(jeśli jest taka potrzeba, dodajemy więcej jogurtu).
    4. Rozgrzewamy teflonową, suchą patelnię (roztopione masło w cieście powinno wystarczyć). Owocowe placuszki smażymy po kilka minut z każdej strony, aż będą rumiane. Przekładamy je na talerz i od razu podajemy.
    Tosia

    poniedziałek, 29 października 2012

    Tydzień z LunchBoxem #1: Sałatka azjatycka

































    Przytłacza Cię masa obowiązków? W ciągu tygodnia krążysz między uczelnią, dodatkowymi zajęciami i pracą dorywczą? A może po prostu bardzo dużo pracujesz poza domem i nie masz czasu na regularne posiłki? Nie masz ochoty codziennie wymyślać nowych przekąsek, które możesz zabrać ze sobą wychodząc z domu, a te dostępne w bufecie w miejscu pracy/na uczelni są drogie lub niesmaczne?
    Jeśli chociaż na jedno pytanie odpowiedziałeś/aś tak, to znaczy że nowy cykl na blogu powstał z myślą o Tobie!

    Pomysł na "Tydzień z LunchBoxem", pojawił się zupełnie przez przypadek. Podczas wrześniowego Lekkiego tygodnia , koleżanka Marysia z bloga art attack {be inspired} zapytała się nas o propozycje na przekąski, które może zapakować do pudełka i zabrać na uczelnię. Czytając ten komentarz od razu poczułam, że tydzień z takimi przepisami byłby pomysłem, który może Wam się spodobać. 
    Tego typu cykl to jednak zobowiązanie, że w danym tygodniu poświęcimy 7 dni na przygotowywanie wpisów o określonym temacie. Dlatego potrzebowałyśmy ponad miesiąc czasu, by w końcu się zgrać co do odpowiedniego terminu. W tym czasie także nasz kolega Łukasz prosił o inspirację w postaci sałatek i zakąsek, które może przygotować z zapasem na dwa dni. To utwierdziło nas w przekonaniu, że jest zapotrzebowanie na tego typu przepisy :) 
    Na pewno znajdą się osoby, które uznają, że "Polacy nie gęsi i swój język mają", czepiając się o nazwę LunchBox. Po krótkiej debacie stwierdziłyśmy, że słowo to dobrze ukazuje ideę smacznie wypełnionych pudełek.

    Wiele razy zdarzało mi się wychodzić na uczelnię, czy do pracy (gdy pracowałam poza domem) bez drugiego śniadania w torbie. Przez to musiałam kupować batoniki, suche kanapki z wędliną i serem za kosmiczną cenę, albo wytrzymać burczenie w brzuchu. Zdecydowanie milej płynie czas, gdy wiesz, że podczas przerwy czeka na Ciebie w pudełku coś pysznego. Kiedy tylko mam czas i humor rano to staram się też szykować lunchbox dla chłopaka. Lubię dostawać w ciągu dnia smsa, że sałatka czy kanapka jest wyśmienita, albo słyszeć, że pudełka Pawła były znowu chwalone przez znajomych :)

    Czas na pierwszą opcję. Nie chcę, aby część z Was się zniechęcała samą nazwą sałatki. Azjatyckie dania mogą się kojarzyć z trudno dostępnymi składnikami i skomplikowanymi technikami. W tym przypadku wcale tak nie jest. Przepis ten specjalnie wymyśliłam tak, aby można go było przygotować szybko i na dwa dni. Wystarczy makaron ryżowy pomieszać z dressingiem i trzymać w pudełku w lodówce. A kiedy jest taka potrzeba dokładać i zmieniać składniki.
    Swoją sałatkę zrobiłam akurat z mango, marchewką, papryką i chilli. Konkretniejszy dodatek wystąpił w dwóch wersjach - z grillowaną piersią kurczaka (została mi z obiadu) oraz z paluszkami surimi. Tak naprawdę możecie je zmieniać do woli, wykorzystać inne mięso, albo wrzucić krewetki, tofu, czy nawet jajko na twardo. Ważne jest to, by brać to co ma się pod ręką i nie tracić zbyt dużo czasu na robienie takiej przekąski.

































    Sałatka azjatycka z makaronem ryżowym/2 porcje
    • 100 g makaronu ryżowego
    • ulubione warzywa/owoce (u mnie: mango, marchewka, papryka, chilli)
    • pierś kurczaka/antrykot wołowy/polędwica wieprzowa/krewetki/paluszki surimi/tofu/jajko ugotowane na twardo
    • liście kolendry
    Dressing:
    • sok z limonki (można zastąpić cytryną)
    • łyżeczka startej skórki z limonki
    • łyżeczka sosu rybnego lub sojowego
    • łyżka miodu lub 3 łyżeczki cukru trzcinowego
    • łyżeczka oleju sezamowego
    • 2 łyżki oliwy
    • ząbek czosnku
    • łyżeczka posiekanej papryczki chilli
    • łyżeczka startego imbiru
    • świeżo mielony pieprz
    • sól (dla niektórych sos sojowy może wystarczyć)
    1. Makaron wkładamy do dużej miski i zlewamy wrzącą wodą. Przykrywamy misę i zostawiamy na kilka minut (czas określony na opakowaniu). Po kilku minutach odsączamy makaron z wody i wrzucamy do suchej miski. Nożyczkami tniemy go, aby był krótszy (łatwiej jeść z pudełka).
    2. Czas na dressing, który robimy w słoiku. Ścieramy skórkę z umytej limonki i wyciskamy sok. Dodajemy sos rybny(lub sojowy), miód, olej sezamowy, oliwę, posiekany drobno czosnek, posiekane drobno chilli oraz starty imbir. Dressing przyprawiamy świeżo mielonym pieprzem. Słoik z sosem zamykamy i nim wstrząsamy. Następnie sprawdzamy czy odpowiada nam smak i ewentualnie doprawiamy np. sokiem z limonki/miodem/solą.
    3. Dressing mieszamy z makaronem ryżowym.
    4. Obrane mango, marchewkę i paprykę kroimy w cienkie słupki. Składniki wrzucamy do makaronu ryżowego.
    5. Do sałatki dodajemy wybrany składnik i przekładamy do pudełka (ja wybrałam grillowaną pierś kurczaka, a w drugiej wersji paluszki surimi).
    Tosia

    LinkWithin

    Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...