Zauważyłam, że mało na burczymiwbrzuchu takich prawdziwych, domowych ciast. Wynika to zapewne z faktu, że ekscytują nas nowe smaki i lubimy eksperymenty w kuchni. Postanowiłam jednak to zmienić i pokazać Wam dziś ciasto, które często piekłam z mamą jako dziecko.
Pasja do gotowania towarzyszy mi chyba przez całe życie, już jako mała dziewczynka ciągnęło mnie do gotowania i pieczenia. Byłam przy tym niezwykle wybredna, ponieważ moje wymagania kulinarne były na wysokim poziomie już od najmłodszych lat :)
Lubiłam pomagać przy robieniu zebry i obserwować jak ciasto przekłada się na przemian w kolorach czarno-białych. Mimo iż może sprawiać wrażenie suchego, nudnego ciasta (a takich nie lubię) wcale takie nie jest, z dodatkiem polewy i lodów miętowych tym bardziej :)
Nie byłabym sobą, gdybym nie podrasowała chociaż trochę klasycznego przepisu, dlatego urozmaiciłam je ekstraktem miętowym, który nadał zebrze ciekawego i świeżego smaku.
5 jajek
330 g cukru
625 g pszennej mąki + 3 łyżki
250 ml oleju
250 ml wody
2 łyżeczki sody oczyszczonej
3 łyżki kakao
łyżeczka ekstraktu z wanilii
2 łyżeczki ekstraktu z mięty
200 g gorzkiej czekolady
2 łyżki oleju rzepakowego/słonecznikowego
lody miętowe
1. Jajka ubijamy z cukrem na puszystą masę, powoli dosypujemy przesianą mąkę. Cały czas miksując dolewamy olej, a następnie wodę.
2. Rozdzielamy ciasto na dwie równe części - do jednej dodajemy 3 łyżki kakao i pół łyżki ekstraktu z mięty, a do drugiej 3 łyżki mąki i łyżeczkę ekstraktu z wanilii.
3. Formę (u mnie okrągła tortownica) smarujemy odrobiną masła i obsypujemy mąką. Wykładamy masy na przemian, raz łyżkę masy kakaowej, na nią łyżkę masy jasnej i znowu łyżkę masy kakaowej i tak dalej..
4. Ciasto pieczemy w 180 stopniach przez 50-60 minut do suchego patyczka.
5. W kąpieli wodnej (w miseczce nad parą wodną) rozpuszczamy czekoladę z dwiema łyżkami oleju. Gdy się rozpuści, zdejmujemy z garnuszka i dodajemy łyżeczkę ekstraktu z mięty i energicznie mieszamy. Roztopioną czekoladą polewamy wystudzone ciasto. Zebrę podajemy z gałką lodów miętowych.
Tosia
Świetnie wygląda :D
OdpowiedzUsuńmniam jakie dobre :D a ja właśnie się zajadam marchewkowym :D
OdpowiedzUsuńWygląda bardzo apetycznie. Chociaż do ciast z miętą nie jestem przekonana to chyba bym się skusiła;)
OdpowiedzUsuńchętnie bym spróbowała
OdpowiedzUsuńZebrę uwielbiamy. Próbowałam już na oranżadzie i coli ale z mięta nie!! obawiam się tylko, ze Małżon pozostał by obojętny na jej wdzięki.
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia i zaskakująca kombinacja jeśli chodzi o zebrę. Zdecydowanie bede tu zagladac czesciej!:)
OdpowiedzUsuńkrysia
http://codziszjemnasniadanie.tumblr.com
lody miętowe kocham, dziś w ogóle prowadziłam rozmowę na temat lodów jedzonych zimą - że jednak nie mam na nie ochoty o tej porze roku. Ale jak popatrzyłam na te zdjęcia, kiedy przeczytałam przepis, to nawet ochota mnie naszła. Jednak.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Monika
jaka smakowita zeberka :)
OdpowiedzUsuńOj zjadłoby się zjadłoby ;-))
OdpowiedzUsuńwww.przysmakiewy.pl
Jadłam lody miętowe z czekoladą, więc już sobie wyobrażam, jaka całość musi być pyszna i odświeżająca :D
OdpowiedzUsuńWspaniala zebra i wspaniale wykorzystanie miety ; )
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Was!
To musi obłędnie smakować, połączenie mięty i czekolady jest fantastyczne ;)
OdpowiedzUsuńmiętowa? moje ślinianki gwałtowniej pracują :)
OdpowiedzUsuńLubię połączenie mięty i czekolady. Smakowita zebra :-)
OdpowiedzUsuńnie znam takiej zebry :-)
OdpowiedzUsuńdomowe ciasto, ale w nietypowym wydaniu:) kolejny eksperyment udany:)
OdpowiedzUsuńCzekolada i mieta-to musi być pyszne:)
OdpowiedzUsuńaż ślinka cieknie :)
OdpowiedzUsuńMiętowy gatunek zebry bardzo, bardzo mi się podoba!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia:)
Ajajaj! Zapisuję! :)
OdpowiedzUsuńZebra i smaku mięty, czemu nie :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńuwielbiam miętowe lody... a takie połączenie musi być pyszne:)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, ns pewno wypróbuje przy okazji pieczenia zebry :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że nie jestem fanką mięty w wypiekach, ale takie miętowe lody zjadłabym z przyjemnością :) przepis na zebrę chętnie wypróbuję, ale pewnie bez mięty już ;) fajnie, że jest na oleju - zdrowo :)
OdpowiedzUsuń