Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ziemniaki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ziemniaki. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 15 października 2018

Pierożki empanadas z ziemniakami, czarnymi oliwkami, rozmarynem i chorizo



Nie będę Wam mydlić oczu, oto drugi odcinek hiszpańskiej opery mydlanej.

Powracamy do historii tapas. Wiemy już, że hiszpańscy mężczyźni siedzący w barach kładli na kieliszki talerzyki, a na nich przekąski na zapas i tak powstało tapas! Dyskutując na przyziemne tematy, od czasu do czasu zerkali na damskie nogi i wyobrażali sobie jak smakują pieczone pierogi. A te są niezwykłe, bo z chorizo, rozmarynem, oliwkami i ziemniakami.

Łączenie jedzenia z winem to prawdziwa sztuka, dlatego warto się przy tym kierować kolorami, tak jak malarz operuje swoimi farbami. Gdy na stole drób, owoce morza i sery do kieliszka można nalać białe wino bez afery. Teraz moja rada, z czym się nada empanada? Różowe wino El Sol z różowymi smakami, czyli winogronami, pierożkami, chorizo i dojrzewającymi szynkami.




Pierożki empanadas z ziemniakami, czarnymi oliwkami, rozmarynem i chorizo


Ciasto:
  • 300 g mąki pszennej
  • 125 g zimnego masła
  • jajko
  • 50 ml wody
  • łyżeczka soli
Nadzienie:
  • 300 g puree ziemniaczanego
  • 50 g chorizo
  • 50 g czarnych oliwek
  • gałązka rozmarynu
  • ząbek czosnku
  • sól, pieprz, szczypta wędzonej papryki
Wierzch:
  • białko
  • szczypta płatków chilli lub wędzonej papryki
  1. Mąkę łączymy z posiekanym drobno zimnym masłem, jajkiem, wodą i solą. Zagniatamy krótko ciasto jedynie do połączenia składników w zgrabną kulę. Owijamy ją folią spożywczą i wkładamy na godzinę do lodówki.
  2. W tym czasie puree łączymy z posiekaną drobno kiełbasą chorizo, oliwkami, rozmarynem, poszatkowanym czosnkiem i przyprawami.
  3. Schłodzone ciasto wyjmujemy z lodówki i przekładamy na oprószony mąką blat.
  4. Ciasto cienko wałkujemy i wycinamy z niego kółka o średnicy ok. 9-10 cm.
  5. Na środku każdego kółka kładziemy farsz i lepimy jak pierogi. Widelcem zaznaczamy brzegi, ulepione empanadas przekładamy na wyłożoną pergaminem blachę.
  6. Pierożki układamy w odstępach i smarujemy z wierzchu białkiem dodatkowo można je posypać np. płatkami chilli albo wędzoną papryką.
  7. Empanadas pieczemy przez 15-18 minut w rozgrzanym piekarniku do 190 stopni.
Tosia

czwartek, 5 kwietnia 2018

Pyzy ze szpinakiem, kozim serem i żurawiną


A niech mnie kule biją, mam dziś lepkie rączki i poleciałam w kulki lepiąc ziemniaczane pyzulki. Zielono mi i spokojnie, bo przyszła wiosna, więc farsz wybrałam ze szpinakiem. Stwierdziłam, że raz kozie śmierć i dodałam kozi ser, być może zrobicie zdziwione miny, ale dorzuciłam jeszcze trochę żurawiny. Nie da się ukryć, że z natury jestem raczej szczypior, ale uwielbiam wszelkiego rodzaju kluski i pyzy, wchodzą mi zawsze jak po maśle. Dzisiejsze szpinakowe polane masłem ze świeżo startą, nową gałką muszkatołową.


Pyzy ziemniaczane ze szpinakiem, kozim serem i żurawiną/12-15 sztuk (zależnie od wielkości)
Ciasto:
  • 800 g ziemniaków
  • żółtko
  • 50 g mąki ziemniaczanej lub 100 g mąki pszennej 
  • 3/4 łyżeczki soli
  • szczypta curry (opcjonalnie - dla koloru)
Farsz:
  • 350 g świeżego lub mrożonego szpinaku w listkach
  • 80 g tartego koziego sera
  • 3 łyżki kwaśnej śmietany
  • 2 ząbki czosnku
  • 2-3 łyżki suszonej żurawiny
  • łyżeczka octu balsamicznego 
  • łyżeczka masła klarowanego
  • szczypta tartej gałki muszkatołowej
  • sól, pieprz
Dodatki:
  • masło + szczypta tartej gałki muszkatołowej
  • tarty kozi ser
  1. 400 g obranych ziemniaków gotujemy w osolonej wodzie, aż będą miękkie, odcedzamy i rozgniatamy tłuczkiem na gładkie puree. 
  2. Ostudzone puree ziemniaczane łączymy ze startymi na drobnych oczkach pozostałymi ziemniakami (i odciśniętymi z wody), dodajemy mąkę ziemniaczaną lub mąkę pszenną, żółtko i przyprawy. 
  3. Całość krótko mieszamy do połączenia w gładkie ciasto.
  4. Ciasto dzielimy na kilkanaście części, każdą z nich delikatnie spłaszczamy*, na środku wykładamy po łyżce farszu, boki ciasta zlepiamy ku środkowi tworząc okrągłą pyzę.
  5. Tak uformowane pyzy gotujemy we wrzącej, posolonej wodzie przez 10 minut.
  6. Podajemy z kozim serem i topionym masłem z gałką muszkatołową.
Farsz:
  1. Na klarowanym maśle podsmażamy listki szpinaku, jeśli używamy mrożony, wrzucamy go na 10 minut na suchą patelnię i powoli rozmrażamy (ok. 10 minut). Następnie dodajemy przeciśnięty przez praskę czosnek, ocet balsamiczny, śmietanę i przyprawy. 
  2. Podsmażamy 2-3 minuty. Dodajemy tarty kazi ser i żurawinę, mieszamy i studzimy. 
* W zależności od gatunku ciasta być może będzie trzeba dodać mąki ziemniaczanej. W przypadku używania mąki ziemniaczanej najlepiej formować pyzy w zwilżonych dłoniach wodą, w przypadku mąki pszennej delikatnie oprószamy dłonie mąką.

Tosia

poniedziałek, 19 marca 2018

Wielkanocna babka ziemniaczana


Czasem dosięgają nas codzienne, ziemskie sprawy. Zerknęłam dziś na koszyk z ziemniakami i pomyślałam "Masz Ci babo placek, co zrobić z tymi pyrami?", wybór padł na babę ziemniaczaną!

Już w trakcie tarcia ziemniaków miałam nadzieję, że tego nie schrzanię, babkę piekę po raz pierwszy. Zamiast boczku postanowiłam do niej dodać trochę chrzanu, zapomniałam wcześniej dodać, że to babka wielkanocna. Wyrównując masę z wierzchu nuciłam "Bye bye baby" i tak trafiła do piekarnika. Przepis na wielkanocną babkę razem z Mezo i Liberem dedykuję "dla wszystkich fajnych babek", ale podjadać mogą ją też nocne Marki, jeśli użyjecie wcześniej do ziemniaków tarki. Na co dzień proponuję serwować ją z sosem pieczarkowym, a od święta z wędzonym łososiem, śmietaną i koperkiem.



Wielkanocna babka ziemniaczana
  • 1,5 kg ziemniaków
  • 2 jajka
  • 2 cebule
  • łyżeczka miodu lub syropu klonowego
  • 3 łyżki tartego chrzanu w śmietanie
  • 70 g mąki ziemniaczanej
  • 2 łyżki tartego majeranku Kotanyi
  • łyżeczka mieszanki przypraw chili Kotanyi
  • świeżo mielony pieprz, sól
  • łyżeczka masła klarowanego
  • Do podania: kwaśna śmietana, koperek, wędzony łosoś
  1. Ziemniaki obieramy i ścieramy na tarce, zostawiamy na krótką chwilę na sicie, odsączamy z wody. Przekładamy do dużej misy.
  2. Na patelni rozgrzewamy masło klarowane i podsmażamy pokrojone w kostkę cebule. Przyprawiamy solą, pieprzem, gdy zaczną się rumienić dodajemy miód i karmelizujemy krótką chwilę, studzimy.
  3. Do tartych ziemniaków dodajemy karmelizowaną cebulę, jajka, przyprawy i mąkę ziemniaczaną, dokładnie mieszamy.
  4. Formę keksówkę wykładamy pergaminem, przekładamy do środka masę, wierzch wyrównujemy i wstawiamy przyszłą babkę do piekarnika. Pieczemy przez godzinę w 180. Po tym czasie wbijamy w babkę patyczek, jeśli będzie suchy wyciągamy babkę, jeśli mokry, dopiekamy jeszcze chwilę.
  5. Ostudzoną babkę (najlepiej kroi się po kilku godzinach spędzonych w lodówce) serwujemy ze śmietaną, wędzonym łososiem i koperkiem. 
Tosia

czwartek, 22 lutego 2018

Krokiety ruskie


O rety, przedstawiam krokiety! Jeśli lubicie ruskie pierogi, ich smak powali Was na nogi. Gdy zgrabnie się je zawija czas przyjemnie mija. Czytając przepis na KROKiety krok po kroku będziecie w szoku. Prawdziwą rakietą jest tu połączenie ziemniaków, wędzonego twarogu i karmelizowanej cebuli. Ten prosty farsz nadaje krokietom nieziemskiego smaku. To żadne kokietowanie, tylko prawdziwe krokietowanie!


Krokiety ruskie
  • 15 naleśników z tego przepisu*
  • pokruszone płatki kukurydziane**
  • 2 jajka + 2 łyżki mleka
  • masło klarowane lub olej rzepakowy do smażenia
Farsz:
  • 400 g puree ziemniaczanego
  • 250 g wędzonego twarogu
  • cebula
  • łyżeczka miodu
  • sól, pieprz, suszone płatki chilli
  1. Cebulę kroimy w kostkę, podsmażamy. Gdy się zarumieni dodajemy miód i krótko karmelizujemy. Ostudzone puree ziemniaczane łączymy z twarogiem i karmelizowaną cebulą, przyprawiamy solą, pieprzem i płatkami chilli do smaku.
  2. Na środku każdego naleśnika wykładamy po dwie łyżki farszu. Zginamy od dołu i góry ku środkowi, a następnie zawijamy ruloniki.
  3. Tak przygotowane krokiety moczymy w jajkach rozbełtanych z mlekiem, a następnie panierujemy w pokruszonych płatkach kukurydzianych.
  4. Krokiety smażymy po ok. 2-3 minuty z każdej strony. Odsączamy z tłuszczu przy pomocy ręcznika papierowego. Serwujemy ze śmietaną z koperkiem i kapustą kiszoną.
* Do ciasta naleśnikowego dodałam trochę piwa. Usmażyłam z podwójnej porcji.
** Płatki kukurydziane kruszę w malakserze, można to również zrobić ręcznie w moździerzu lub zastąpić bułką tartą.
Tosia

wtorek, 16 stycznia 2018

Schabowy z kością, mizeria z awokado i puree z czerwonej kapusty i ziemniaków


Kości zostały rzucone, dzisiaj zarzucam mięsem. Czasem tak się zdarza, że ktoś nas zdenerwuje i mamy ochotę wtedy mu wykrzyczeć - kur*a, Ty schabie! Zamiast wulgarnie bluzgać, lepiej wziąć tłuczek do mięsa i rozbić ten kotlet. Będzie smaczniej, jeśli schab wystąpi z kością. Okazuje się wtedy, że nie taka świnia straszna jak się ją uklepie, zapanieruje w płatkach kukurydzianych i usmaży. Oto bowiem powstał fantastyczny kotlet, ale do obiadu potrzebne są jeszcze dodatki.

Puree ziemniaczane wcale dziś nie jest takie "poor", raczej "rich", czyli na bogato, bo z "kapuchą", a do tego czerwoną. Żeby mizeria nie była zbyt blada i mizerna, wzbogaciłam ją o mus z awokado i bazylii. Od razu nabrała koloru i ciekawego smaku. Tak to można świntuszyć ;)





Schabowy z kością, mizeria z awokado i puree z czerwonej kapusty i ziemniaków/ 2 porcje
  • 2 kotlety schabowe z kością
  • 400 ml mleka
  • mała cebula
  • sól, pieprz
  • Panierka:
  • mąka pszenna
  • jajko + kilka łyżek mleka
  • pokruszone płatki kukurydziane*
Do smażenia:
  • masło klarowane lub olej rzepakowy
Puree:
  • czerwona cebula
  • 200 g czerwonej kapusty
  • 450 g ziemniaków
  • 2 łyżki soku z cytryny
  • 2 łyżki masła
  • 1/2 łyżeczki świeżo tartej gałki muszkatołowej
  • 2 goździki
  • łyżka masła klarowanego
  • sól, pieprz
Mizeria z awokado:
  • ogórek "wąż"
  • 150 g jogurtu naturalnego
  • pół awokado
  • garść bazylii
  • ząbek czosnku
  • łyżka soku z cytryny
  • łyżeczka syropu klonowego (można pominąć)
  • 1/2 łyżeczki suszonych płatków chilli
  • sól, pieprz
Schabowy:
  1. Ostrym nożem odcinamy żyłki z kotletów. Cebulę kroimy w grube plastry. Do misy wlewamy mleko, przyprawiamy je solą i pieprzem, układamy kotlety na przemian z cebulą i zostawiamy w lodówce pod przykryciem na minimum 2 godziny (ja zostawiłam na noc).
  2. Następnie odsączamy mięso z płynu i wysuszamy przy pomocy ręcznika papierowego. Kotlety kładziemy na desce, przykrywamy kawałkiem pergaminu lub folii spożywczej i cienko rozbijamy. Przyprawiamy jeszcze delikatnie solą i pieprzem (przyprawy były już w mleku), obtaczamy w mące, następnie w jajku z mlekiem i w pokruszonych płatkach kukurydzianych.
  3. Na patelni rozgrzewamy masło klarowane lub olej. Kotlety smażymy po ok. 3-4 minuty z każdej strony, w między czasie możemy podlewać je z wierzchu tłuszczem przy pomocy łyżki. Na koniec odsączamy z tłuszczu ręcznikiem papierowym.
Puree:
  1. Na maśle klarowanym podsmażamy posiekaną w piórka cebulę. Gdy zacznie się rumienić dorzucamy pokrojoną drobno kapustę i goździki. Podsmażamy 5 minut. Następnie zalewamy wodą tak, aby w pełni nie przykryła kapusty i dusimy 10 minut.
  2. Dodajemy pokrojone i obrane ziemniaki, łyżeczkę soli, zalewamy taką ilością wody, aby je przykryła. Całość gotujemy ok. 15 minut, aż ziemniaki zmiękną.
  3. Warzywa odsączamy z wody, przekładamy do malaksera, dodajemy masło i miksujemy na gładkie puree. Przyprawiamy sokiem z cytryny, solą, pieprzem, gałką muszkatołową i jeszcze raz mieszamy.
Mizeria:
  1.  Awokado miksujemy z bazylią, jogurtem, sokiem z cytryny, syropem klonowym, posiekanym drobno czosnkiem.
  2. Ogórka obieramy (ja zrobiłam to co drugi pasek obieraczką) i kroimy w cienkie plastry. 
  3. Dodajemy mus z awokado, przyprawiamy solą, pieprzem, mieszamy. Na koniec posypujemy koperkiem i suszonymi płatkami chilli.
Tosia

czwartek, 19 stycznia 2017

Galette z fioletowymi ziemniakami


Chyba już o tym wspominałam, a na pewno obserwatorzy Snapchata i Instagrama (@tochabrocha) mogli zauważyć, że początek tego roku przywitałam w słonecznej Andaluzji. Z podróży przywiozłam niezapomniane wspomnienia i .. ziemniaki.

Na swoje wytłumaczenie dodam, że nie takie zwykłe ziemniaki, bo ich fioletową, truflową odmianę. Wiem, że u nas pyr pod dostatkiem i można nawet dostać gdzieniegdzie ziemniaki truflowe. Wcale  tego nie zaplanowałam. Po prostu opuszczając kuchnię, w której gotowałam tydzień, okazało się, że został mały woreczek fioletowych kartofelków, starczyło też miejsca w bagażu.

Pyry przeleżały u mnie w papierowym worku prawie dwa tygodnie i zupełnie o nich zapomniałam. Znalazłam je przypadkiem, na szczęście jeszcze nie kiełkowały, więc mogłam je szybko do czegoś wykorzystać. Wybór padł na rustykalną tartę o wdzięcznej nazwie - Galette. Nie potrzebujecie do niej żadnej formy, wystarczy rozwałkować kruche ciasto, wyłożyć farsz i zawinąć boki ciasta ku środkowi.

Tartę upiekłam w pełnoziarnistej odsłonie, w końcu mamy styczeń, a co za tym idzie - postanowienia noworoczne o słusznych "fit" wyborach w kuchni. Żeby nie było zbyt grzecznie, między pełnoziarnistym kruchym ciastem, a fioletowymi plasterkami ziemniaków znajdziecie serowy beszamel ;)

Oczywiście z przepisem można śmiało eksperymentować, sięgnąć po klasyczne pyry, albo bataty. Możliwości jest wiele, ale zobaczcie jakie te fioletowe pyrki są urocze!


Galette z fioletowymi ziemniakami
Ciasto:
  • 150 g mąki pszennej pełnoziarnistej
  • 100 g zimnego masła
  • żółtko
  • łyżeczka soli
  • 2 łyżki zimnej wody
  • białko (do posmarowania wierzchu)
Nadzienie:
  • 2 łyżki masła 
  • 2 łyżki mąki pszennej
  • 200 ml zimnego mleka
  • 50 g sera (u mnie cheddar)
  • szczypta tartej gałki muszkatołowej
  • sól, różowy pieprz
  • 5 fioletowych ziemniaków
Do podania:
  • wiórki parmezanu
  • zioła (u mnie lubczyk)
  1. Mąkę łączymy z posiekanym drobno zimnym masłem, żółtkiem, solą i wodą. Zagniatamy krótko kruche ciasto, jedynie do połączenia składników. Formujemy kulę, owijamy ją w folię spożywczą i wkładamy na godzinę do lodówki.
  2. W tym czasie szykujemy beszamel. W rondlu topimy masło, dodajemy po łyżce mąki i podsmażamy, aż uzyskamy złocistą zasmażkę. Wlewamy stopniowo zimne mleko i energicznie mieszamy. Całość gotujemy przez kilka minut, aż sos zacznie gęstniej. Na koniec dodajemy tarty ser, mieszamy, doprawiamy gałką muszkatołową, solą i pieprzem.
  3. Ziemniaki obieramy i kroimy w cienkie plastry.
  4. Schłodzone ciasto przekładamy na oprószony odrobiną mąki papier do pieczenia, wałkujemy na spore koło (średnica ok. 35 cm). Przekładamy na blachę.
  5. Środek ciasta smarujemy beszamelem i układamy ciasto plastry ziemniaków, zostawiamy wolne brzegi (ok. 3 cm).
  6. Boki ciasta zawijamy ku środkowi tworząc "ramkę". Smarujemy ją z wierzchu białkiem i wstawiamy blachę z tartą do rozgrzanego piekarnika.
  7. Galette pieczemy przez 30 minut w 200 stopniach. Serwujemy z wiórkami parmezanu, różowym pieprzem i ziołami.
  8. Tartę można także podawać na zimno. 
Tosia

środa, 11 stycznia 2017

Zupa porowo-ziemniaczana z chipsami z jarmużu i parmezanem


Niewiele jest gorszych rzeczy od przeziębionego mężczyzny. Zatem, jeśli zdarzy się tak, że w Waszym domu jakiś koleś zawinie się w koc i będzie udawał buritto - nie dajcie się wciągnąć w tę grę. Zachowujcie się normalnie.

Oczywiście o chorego trzeba trochę zadbać, więc warto przygotować rozgrzewającą zupę. Na początek proponuję bulion (przepis w ramach Akademii burczymiwbrzuchu tutaj), serwowany z jajecznym makaronem, marchewką i natką pietruszki (lub koperkiem). Następnego dnia można z niego przygotować inną zupę i to wcale nie pomidorową, a sycący krem.

Miałam ochotę na krem z porów. Aby zupa była bardziej aksamitna, dodałam też ziemniaki i kremówkę, a dla słodyczy jabłko. Kremowe zupy same w sobie szybko się nudzą, dlatego potrzebują ciekawych dodatków, które podniosą ich walory estetyczne i sprawią, że będzie się je jadło z przyjemnością do ostatniej łyżki. Upiekłam w tym celu chipsy z jarmużu, za którymi ostatnio szaleję, podprażyłam na patelni słonecznik i starłam wiórki parmezanu. Wyszło znakomicie, chociaż można by tu śmiało dodać jeszcze chrupiącą grzankę z czosnkowym masłem :)



Zupa porowo-ziemniaczana z chipsami z jarmużu i parmezanem
  • 2 pory
  • 3 ziemniaki (ok. 600 g)
  • ząbek czosnku
  • jabłko
  • 1 l dowolnego bulionu
  • 200 g śmietanki kremówki *
  • sok z 1/2 cytryny
  • świeżo mielony różowy pieprz
  • szczypta pieprzu cayenne
  • 1/2 łyżeczki świeżo zmielonej gałki muszkatołowej
  • sól
  • 2 łyżki masła klarowanego
Chipsy:
  • 50 g umytych listków jarmużu
  • łyżka ulubionych przypraw (u mnie pieprz cayenne, sól i gałka muszkatołowa)
  • łyżka oliwy lub oleju z pestek dyni
Dodatki:
  • nasiona słonecznika
  • świeżo tarty parmezan
  1.  Rozgrzewamy masło w dużym garnku, wrzucamy obrane i pokrojone w kostkę ziemniaki. Podsmażamy ok. 3 minuty.
  2. Dodajemy umyty i posiekany drobno por, oraz posiekany czosnek i pokrojone w kostkę jabłko. Przyprawiamy solą i pieprzem, podsmażamy 6 minut.
  3. Wlewamy bulion, dodajemy liść laurowy, ziele angielskie, zmniejszamy płomień i gotujemy zupę ok. 20 minut, aż ziemniaki i reszta składników odpowiednio zmiękną.
  4. Wlewamy śmietankę kremówkę, sok z cytryny, dodajemy gałkę muszkatołową, sól, pieprz. Gotujemy 2-3 minuty, wyciągamy ziele angielskie i liść laurowy, następnie miksujemy blenderem na gładki krem.
  5. Próbujemy zupę, w razie potrzeby jeszcze doprawiamy i krótko podgrzewamy.
  6. Gorący krem serwujemy z chipsami z jarmużu, prażonymi pestkami słonecznika i wiórkami parmezanu.
Dodatki:
  1. Na suchej patelni prażymy słonecznik, aż będzie rumiany.
  2. Listki jarmużu mieszamy z przyprawami, skrapiamy oliwą, przekładamy na blachę wyłożoną pergaminem. Pieczemy przez 7-10 minut w 200 stopniach, aż stanie się chrupki.
*Kremówkę można zastąpić mlekiem kokosowym.
 Tosia

poniedziałek, 9 stycznia 2017

Śniadanie do łóżka #227: Ziemniaczane placuszki z kawiorem



Raz, da, trzy - próba mikrofonu. Tak mnie tu dawno nie było, że odzwyczaiłam się od pisania postów! Po świątecznej przerwie i małej ucieczce od codzienności (do słonecznej Andaluzji), wracam wypoczęta i stęskniona za blogowaniem :)

Powroty powinny odbywać się w dobrym stylu, dlatego otworzyłam słoik z kawiorem, który przywiozłam z podróży ze Sztokholmu w listopadzie (przewodnik po mieście tutaj). Kawior zaserwowałam na ziemniaczanych placuszkach, które niewiele mają wspólnego z klasycznymi plackami ziemniaczanymi. Przygotowałam je na bazie puree ziemniaczanego, jest to zatem idealna receptura, jeśli zostały po obiedzie ziemniaki. Chociaż nie wiem jak to możliwe, u mnie puree ziemniaczanego jest zawsze za mało! Do ciasta planowałam również dodać ubite białko, ale okazało się, że skończyły się jajka.

W niczym to nie przeszkodziło, ponieważ puree sprawiło, że placuszki wyszły  puszyste, nawet bez jajek. Jeśli jednak chcecie uzyskać jeszcze delikatniejsze placuszki, to wystarczy, że do masy dodacie żółtko, a na koniec ubite białko.

Placuszki świetnie sprawdzą się na śniadanie, obiad i kolację. Smakują znakomicie zarówno na ciepło, jak i na zimno, więc mogą być także świetnym imprezowym finger foodem. Jeśli kawior to Waszym zdaniem przesada, zaserwujcie je z twarożkiem ze szczypiorkiem, albo wędzonym łososiem. Chociaż nawet z guacamole i salsą pomidorową byłby udane!


Ziemniaczane placuszki z kawiorem
  • 400 g puree ziemniaczanego
  • 300 g mąki pszennej
  • 400 ml mleka
  • 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
  • sól, świeżo mielony pieprz
  • 2 łyżki topionego klarowanego masła
  • kwaśna śmietana
  • kawior
  • koperek
  • cytryna
  1. Puree ziemniaczane przekładamy do dużej misy. Wsypujemy mąkę, sól, świeżo mielony pieprz i sodę oczyszczoną. 
  2. Wlewamy mleko i mieszamy ciasto do dokładnego połączenia składników. Na koniec wlewamy topione masło i mieszamy raz jeszcze.
  3. Rozgrzewamy patelnię i smarujemy ją odrobiną masła klarowanego. Wykładam po 1-2 łyżki gęstego ciasta na placuszek. Smażymy po 2-3 minuty z każdej strony.
  4. Usmażone placuszki odsączamy na ręczniku papierowym. Serwujemy ze śmietaną, kawiorem, różowym pieprzem, koperkiem i cytryną.
 Tosia

poniedziałek, 7 listopada 2016

Ziemniaki pieczone w soli


Październikową jesień można lubić, ale w listopadzie chyba każdy prędzej czy później ma już tych szarości dosyć. Zmoczone liście już nie fruwają z takim wdziękiem, a do przedświątecznego odliczania trochę za wcześnie. Na szczęście w tęsknocie za latem pocieszenie można łatwo znaleźć w kuchni i nie trzeba w tym celu wcale wyciągać mrożonych truskawek. Wystarczy zaopatrzyć się w warzywniaku w dobrej jakości ziemniaki i odtworzyć smak wakacyjnych ognisk.

Pewnie każdy głodny foodie widział już gdzieś kiedyś rybę pieczoną w soli. O pieczonych w ten sposób ziemniakach szepnęła mi jakiś czas temu Agnieszka,. Pomysł mnie zachwycił, więc obiecałam sobie, że to wkrótce sprawdzę. W trakcie porannych zakupów na Hali spojrzałam na stoisko z kaszubskimi ziemniakami i wiedziałam, że nadszedł czas! Wybrałam najmniejsze ziemniaki pod nazwą "amerykany" o lekko czerwonawej skórce i białym miąższu.

Nie do końca wiem jak to zrobiła Agnieszka, ale ja wypełniłam żaroodporną formę workiem morskiej soli gruboziarnistej, zrobiłam wgłębienia, powkładałam ziemniaki, porozrzucałam rozmaryn i zakryłam całość solą. Ziemniaki specjalnie wybrałam małe, aby szybciej się upiekły, po 50 minutach były już idealnie miękkie. Sól tworzy tutaj coś w rodzaju popiołu, w trakcie pieczenia paruje, więc ziemniaki wyszły wilgotne i  o ciekawym smaku. Wbrew pozorom wcale nie były słone, śmiem twierdzić, że ich miąższ wyszedł idealnie doprawiony. Dodatkowo serwowałam je z bryndzą i skrapiałam sokiem z cytryny, ale tak naprawdę równie dobrze sprawdzi się tu po prostu masło.

Spróbujcie, a nie pożałujecie. Upieczonej soli nie musicie wyrzucać, przyda się na następny raz, może do pstrąga lub dorady? :)



Ziemniaki pieczone w soli
  • kg ziemniaków (u mnie "amerykany")
  • 2-3 kg gruboziarnistej soli morskiej
  • gałązki rozmarynu
  • do podania:
  • bryndza
  • ćwiartki cytryny
  1. Ziemniaki myjemy i osuszamy.
  2. Do formy żaroodpornej wsypujemy połowę soli. Robimy wgłębienia i układamy na niej ziemniaki, które dodatkowo nakłuwamy wykałaczką (dzięki temu nie popękają), a także gałązki rozmarynu.
  3. Ziemniaki przysypujemy pozostałą solą i wstawiamy formę do rozgrzanego piekarnika.
  4. Pieczemy przez 50-70 minut (w zależności od wielkości ziemniaków), aż będą miękkie.
  5. Upieczone ziemniaki przekrawamy na pół, podajemy z bryndzą i skrapiamy sokiem z cytryny.*
 *Ziemniaki, podobnie jak te z ogniska, jadłam wydłubując widelcem miąższ i zostawiając skórkę.

Tosia

poniedziałek, 26 września 2016

Pieczone pierogi ruskie z miętą i groszkiem


Niewiele jest dań, które chętnie powtarzam i gotuję więcej niż jeden raz. I to wcale nie znaczy, że czegoś im brakuje. Oczywiście mam swoją listę topowych potraw, zależnie od okazji czy poru roku chętnie je przywołuję na nowo. Jednak zdecydowanie częściej eksperymentuję i wciąż poszukuję nowych form i smaków, trzymając się przy tym klasycznych metod. Są oczywiście smaczki przywołujące nam wspomnienia, szczególnie te z dzieciństwa. Przyjemnie łaskoczą nasze podniebienie i można się bawić odtwarzając je za każdym razem trochę inaczej.

Tak mam z farszem do pierogów ruskich, raz na kilka miesięcy bierze mnie na nie ochota. Niekoniecznie zawsze kończy się to pierogami, co prawda tęsknię za wielogodzinnym lepieniem i planuję znaleźć na to czas w październiku, bo przez całe lato się nie udało (wybaczcie jagody!). Ale połączenie ziemniaków, twarogu i cebuli sprawdza się pięknie w znacznie bardziej zaskakujących daniach. Na blogu był już sernik ruski z wędzonym łososiem, kotlety ruskie z wędzonym twarogiem oraz tarta. Tym razem powrót do klasyki, bo ulepiłam pierogi, ale postawiłam na wersję pieczoną, czyli kruche ciasto.


 Pomijając fakt, że ciasto warto schłodzić przed lepieniem, robi się je znacznie szybciej niż klasyczne pierogi. Kuchnia nie jest aż tak brudna, a pierogi są większe i nie kusi Cię ulepienie 200 sztuk za jednym razem. Akcja przebiega bardzo szybko.

Farsz powstał na bazie śmietankowego serka ze Strzałkowa, który dostałam w prezencie od Śliwki. Przemyciłam też trochę groszku i mięty, bo uznałam, że dodatki będą ciekawie komponowały się ze znanym już wszystkim nadzieniem.

Pierogi możecie oczywiście upiec w większej ilości, przechowywać je w lodówce i odgrzewać w piekarniku przed podaniem. Smakują wtedy znacznie lepiej niż na zimno, chociaż i w takiej postaci nie powinny rozczarować. Mąkę pszenną możecie zamienić na orkiszową jasną, a zamiast sezamem posypać je z wierzchu np. czarnuszką lub makiem.



Pieczone pierogi ruskie z miętą i groszkiem / ok. 20 sztuk
Ciasto:
  • 250 g mąki pszennej typ 550 lub 650
  • jajko
  • 100 g zimnego masła
  • łyżka zimnej wody
  • łyżeczka soli
Farsz:
  • 300 g puree ziemniaczanego
  • 200 g twarogu (u mnie śmietankowy ze Strzałkowa)
  • 100 g mrożonego groszku
  • 2 cebule
  • garść świeżej mięty
  • 1/2 łyżeczki chilli w proszku lub ostrej papryki
  • 2 łyżki soku z cytryny
  • łyżeczka klarowanego masła
  • sól, pieprz
Wierzch:
  • białko jajka
  • sezam
  1. Do misy lub na stolnicę wsypujemy mąkę, dodajemy jajko, sól, posiekane drobno masło oraz wodę. Całość wyrabiamy krótko, jedynie do połączenia składników. Ciasto owijamy w folię spożywczą i wstawiamy do lodówki na godzinę.
  2. W tym czasie łączymy puree ziemniaczane z twarogiem. Na maśle klarowanym podsmażamy posiekaną w drobną kostkę cebulę, przyprawiamy solą i pieprzem, po kilku minutach dorzucamy groszek, smażymy, aż zmięknie. Ostudzoną cebulę dodajemy do ziemniaków z twarogiem, dodajemy posiekaną miętę, sok z cytryny, sól, pieprz, całość dokładnie mieszamy.
  3. Schłodzone ciasto przekładamy na stolnicę oprószoną mąką. Wałkujemy cienko ciasto i wykrawamy kółka o średnicy 10-12 cm. Na środku każdego kładziemy łyżkę farszu, zlepiamy brzegi ciasta formując pierogi. 
  4. Pierogi kładziemy w odstępach na blasze wyłożonej pergaminem, smarujemy z wierzchu białkiem, posypujemy sezamem. Pieczemy w 200 stopniach przez 15 minut.
  5. Podajemy na ciepło.
Tosia

wtorek, 5 lipca 2016

Sezon na kurki: Placki ziemniaczano-cebulowe z kurkami


Czasem najlepiej wychodzi spontan i ta zasada sprawdza się także w kuchni. Co prawda przyjemnie godzinami tworzyć w głowie jakieś danie i rozmyślać o nim na przykład przed zaśnięciem. Następnego dnia rozpisuje się wtedy wstępne proporcje, a potem wiele się może jeszcze wydarzyć. Jednak to spontaniczne gotowanie "na winie", czyli z tym co się nawinie również może być przyjemne. A na pewno pobudza kreatywność.

Nie miałam dziś planu obiadowego, więc rozejrzałam się po kuchni, w koszyczku zobaczyłam ziemniaki, które powoli już upominały się o uwagę, a w lodówce były kurki. Sprawa była oczywista, zrobię placki ziemniaczane, których nie smażyłam całe wieki i podam je z kurkami.

Masę na placki wzbogaciłam o tartą cebulę, jabłko i majeranek. Kurki podsmażyłam z rozmarynem, cebulą i czosnkiem, a następnie karmelizowałam w miodzie i cydrze. Zrobiłam jeszcze szybki serek i obiad gotowy. Wyszło tak dobrze, że postanowiłam spisać proporcje, może będę kiedyś chciała to zaplanować i powtórzyć :)


Placki ziemniaczano-cebulowe z karmelizowanymi kurkami i czosnkowym serkiem

Placki :
  • 700 g ziemniaków
  • jabłko
  • duża cebula
  • 2 jajka
  • 3 łyżki mąki pszennej razowej
  • 2 łyżki kaszy manny
  • łyżeczka suszonego majeranku lub ziół prowansalskich
  • sól, pieprz
  • masło klarowane do smażenia (kilka łyżek)
Kurki:
  • 150 g kurek
  • 2 ząbki czosnku
  • mała cebula
  • gałązka rozmarynu
  • łyżka miodu
  • 2 łyżki cydru
  • łyżka masła klarowanego
  • sól, pieprz
Serek czosnkowy:
  • 60 g serka śmietankowego typu philadelphia
  • 3 łyżki jogurtu naturalnego
  • łyżka soku z cytryny
  • ząbek czosnku
  • 2 łyżki posiekanego szczypiorku
  • sól, pieprz
Placki:
  1. Ziemniaki obieramy i ścieramy na tarce o grubych oczkach. Ścieramy również jabłko (nie trzeba obierać) oraz cebulę. Całość zostawiamy na 10 minut, następnie odsączamy z utworzonego soku.
  2. Do warzyw dodajemy jajka, przyprawy, kaszę i mąkę, mieszamy.
  3. Na patelni rozgrzewamy klarowane masło, wykładamy po 2 łyżki masy na placuszka i smażymy po 2-3 minuty z każdej strony. 
  4. Odsączamy na ręczniku papierowym, podajemy na ciepło z serkiem i kurkami.
 Kurki:

  1. Grzyby myjemy i osuszamy. Małe kurki zostawiamy w całości, mniejsze drobno kroimy.
  2. Na maśle podsmażamy posiekaną drobno cebulę z listkami rozmarynu.
  3. Po ok. 3 minutach wrzucamy grzyby i podsmażamy przez kilka minut na dużym ogniu, aż kurki puszczą wodę.
  4. Następnie dodajemy posiekany czosnek, miód, cydr, sól i pieprz. Karmelizujemy jeszcze 2-3 minuty.
Serek:
  1. Serek łączymy z jogurtem i mieszamy widelcem, aby nie było grudek.
  2. Dodajemy pozostałe składniki i mieszamy.
Tosia

sobota, 30 stycznia 2016

Tarta ruska


Nad moją kuchnią nastały ciemne chmury, chociaż tak naprawdę powinnam napisać, że białe. Od kilku dni jestem na diecie, nie dość, że pierwszy raz w życiu, to jeszcze nie ma to żadnego związku z odchudzaniem. Dieta jest biała, bo zdecydowałam się na wybielanie zębów i przez najbliższe dwa tygodnie jestem zmuszona unikać barwiących produktów. Od razu uprzedzę wszystkich cwaniaków - tak, wiem, że tak naprawdę człowiek jest na diecie całe życie, bo dieta to sposób odżywiania. Wiadomo jednak, że mam na myśli dietę jako przestrzeganie konkretnych zasad żywienia.

Na początku myślałam, że nie będę miała z tym najmniejszego problemu, bo przeżyję ten czas bez kawy, herbaty, szpinaku i buraków. Potem jednak okazało się, że zabronione są także wszystkie moje ulubione produkty, po które w trakcie gotowania sięgam cały czas, czyli np. pulpa pomidorowa, sos sojowy, ocet balsamiczny, pasty curry, kurkuma, papryka (słodka, ostra i wędzona), ketchup, sosy słodko-kwaśne typu Sriracha, sok z pomarańczy, a ze słodkich kakao. Jest to dla mnie sporym utrudnieniem, szczególnie gdy gotuję obiad, ale staram sobie jakoś ten czas umilać, w końcu białe gotowanie również może być udane!

Dawno nie piekłam żadnej tarty, jakoś częściej robię to wiosną, latem i jesienią, kiedy dostępne są sezonowe owoce i warzywa. Nie znaczy to jednak, że zimą nie da się upiec porządnej tarty. Ostatnio chodziły za mną kotlety ruskie. Ostatecznie połączyłam oba pomysły i upiekłam tartę z farszem do pierogów ruskich. Wyszła naprawdę świetnie, a robi się ją z bardzo prostych i tanich składników, a do tego jest biała :)



Tarta ruska / (średnica 23 cm)
Ciasto:
  • 250 g mąki pszennej
  • 150 g zimnego masła
  • jajko
  • łyżka kwaśnej śmietany lub 2 łyżki wody
  • łyżeczka soli
 Farsz:
  • 300 g puree ziemniaczanego
  • 2 średnie cebule + łyżeczka masła + łyżeczka oleju rzepakowego
  • 150 g półtłustego twarogu
  • jajko
  • 60 g kwaśnej śmietany 12%
  • świeżo mielony pieprz
  • szczypta soli 
Ciasto:
  1. Mąkę wsypujemy do misy, dodajemy posiekane i schłodzone masło, wbijamy jajko, dodajemy kwaśną śmietanę lub wodę oraz sól.
  2. Całość zagniatamy krótko, jedynie do połączenia składników. Kulę z ciasta owijamy w folię spożywczą i wkładamy na godzinę do lodówki.
  3. W tym czasie siekamy cebule w drobną kostkę i podsmażamy ją na patelni. Przyprawiamy solą i pieprzem.
  4. Ziemniaki mieszamy z podsmażoną cebulą, twarogiem, rozbełtanym jajkiem, śmietaną i przyprawami.  
  5. Schłodzone ciasto przekładamy na blat. Oprószamy je delikatnie mąką, odcinamy kawałek (na kratkę), a resztę wałkujemy na okrągły placek o średnicy odrobinę większej niż forma.
  6. Formę do tarty wykładamy ciastem, wierzch nakłuwamy widelcem. Wykładamy papierem do pieczenia, posypujemy go grochem/kaszą jaglaną/suchym ryżem i wkładamy z obciążeniem do rozgrzanego piekarnika.
  7. Spód podpiekamy przez 15 minut w 200 stopniach, następnie ściągamy obciążenie i dopiekamy jeszcze 5 minut.
  8. Po tym czasie wyciągamy kruchy spód z pieca i wykładamy farsz, wierzch wyrównujemy łyżką. Temperaturę w piekarniku zmniejszamy do 180 stopni.
  9. Resztę ciasta wałkujemy na cienkie paseczki i wykładamy nimi wierzch przyszłej tarty, tworząć kratkę.
  10. Wstawiamy ponownie formę do pieca i pieczemy przez 20 minut.
  11. Tartę serwujemy na ciepło lub na zimno.
Tosia

czwartek, 26 listopada 2015

Czwartkowy obiad #27: Grochówka z wędzonymi śliwkami + wątróbka z żurawiną w sosie z czerwonego wina


Postanowiłam w tym tygodniu zabrać się za dania, które są wyjątkowo niemodne! W programach telewizyjnych, w książkach kucharskich, czasopismach, na blogach, instagramach i w hipsterskich knajpach otaczają nas burgery na drewnianych deskach, puddingi chia, chipsy z jarmużu i fondanty czekoladowe. Nawet w barach mlecznych stawiają bardziej na kluseczki, schaboszczaki, pierogi i naleśniki. Już nikt nie pamięta jak fantastyczna i rozgrzewająca może być treściwa grochówka. Nie wspomnę już o niefotogenicznej i nielubianej wątróbce.

Zatem dziś przedstawiam obciachowy obiad, prawie tak jak piosenki Ich Troje i skarpety noszone do sandałów.

Na pierwsze danie musi być oczywiście zupa! Zdecydowałam, że trochę odczaruję jednak tę grochówkę i przygotuję ją w taki sposób, aby każda modna knajpa chciała ją mieć w menu. Zamiast mięsnej wersji postawiłam na wegańską (no dobra, dałam miód, a nie każdy go uznaje - można zastąpić syropem z agawy). Charakterystycznego posmaku oddaje zupie regionalna suska sechlońska, czyli wędzona śliwka. I radzi sobie w zupie znakomicie, bo jak zaserwowałam zupę Pawłowi to był pewien, że jest w niej mięso! A to nie koniec niespodzianek, bo ciekawej słodyczy nadaje zupie także jabłko, wcześniej wspomniany miód i masło orzechowe.

Na drugie danie nieszczęsna wątróbka. Kto sobie z nią nie daje rady jeszcze od czasów dzieciństwa, niech lepiej zamknie oczy. Chociaż może właśnie nie, bo przygotowana na słodko-kwaśno w żurawinowym sosie z korzenną nutą i czerwonym winem smakuje tak dobrze, że mogłaby w końcu kogoś przekonać. A podawałam ją z puree jabłkowo-ziemniaczanym.

To kto się skusi na niemodny obiad? :)


Grochówka z wędzonymi śliwkami i masłem orzechowym
  • cebula
  • marchewka
  • pietruszka
  • 1/2 korzenia selera
  • 1/2 jabłka
  • 10 wędzonych śliwek
  • 150 g grochu (połówki grochu łuskanego) *
  • liść laurowy
  • ziele angielskie
  • 2 l wody
  • łyżka sosu sojowego
  • łyżka miodu
  • 2 łyżki masła orzechowego
  • sól, pieprz
  • suszony majeranek
  • łyżka oliwy
 Wątróbka z żurawiną w sosie z czerwonego wina
  • 500 g kurzej wątróbki
  • biała część pora
  • 150 g świeżej żurawiny
  • 150 ml czerwonego półwytrawnego wina
  • 2 łyżeczki suszonego rozmarynu
  • kora cynamonowa lub 1/2 łyżeczki mielonego cynamonu
  • 2 ziarenka ziela angielskiego
  • 2 goździki
  • gwiazdka anyżu
  • skórka z 1 pomarańczy
  • sok z 1 pomarańczy
  • 5 łyżek cukru trzcinowego
  • łyżka octu balsamicznego
  • mąka pszenna do obtoczenia mięsa (ok. 50 g)
  • olej roślinny do smażenia (kilka łyżek)
  • sól, pieprz **
Puree jabłkowo-ziemniaczane
  • 700 g ziemniaków
  • jabłko
  • łyżeczka suszonego rozmarynu
  • 2 łyżki masła
  • 5 łyżek mleka
  • sól, pieprz
 Grochówka:
  1. Cebulę drobno siekamy, obraną marchewkę, pietruszkę, jabłko i seler kroimy w kostkę podbnej wielkości.
  2. Na oliwie podsmażamy cebulę, dodajemy pokrojone drobno wędzone śliwki i podsmażamy 5 minut. Dodajemy warzywa oraz jabłko i smażymy przez kilka kolejnych kilka minut.
  3. Dodajemy groch, zalewamy wodą, dorzucamy liść laurowy, ziele angielskie. Gotujące się warzywa przyprawiamy pieprzem i solą. Zmniejszamy płomień i gotujemy przez 40 minut.
  4. Po tym czasie zupę doprawiamy miodem, sosem sojowym, masłem orzechowym i majerankiem, gotujemy jeszcze chwilę. Próbujemy zupę i w razie potrzeby przyprawiamy jeszcze pieprzem i solą.
Wątróbka: 
  1. Żurawinę wsypujemy do rondla, zalewamy 100 ml wina, dodajemy ocet balsamiczny, przyprawy korzenne, cukier, skórkę i świeżo wyciśnięty sok z pomarańczy.
  2. Gotujemy na dużym ogniu przez 5 minut, gdy alkohol trochę odparuje, zmniejszamy ogień i dusimy całość przez ok. 15-20 minut. Od czasu do czasu mieszamy.
  3. Po tym czasie uzyskamy gęsty sos. Wyjmujemy z niego przyprawy i studzimy.
  4. Wątróbkę oczyszczamy z błonek i obtaczamy w mące.
  5. Na rozgrzanej patelni podsmażamy na łyżce oleju posiekany por. Po kilku minutach ściągamy go z patelni, dodajemy łyżkę oleju i wykładamy połowę wątróbki. Smażymy ją po ok. 2-3 minuty z jednej strony, następnie 2 minuty z drugiej. Pod koniec smażenia. doprawiamy ją solą, pieprzem i rozmarynem.**
  6. Podsmażoną wątróbkę ściągamy z patelni. Dodajemy łyżkę oleju i wykładamy pozostałą część wątróbki. Znów obsmażamy z dwóch stron i doprawiamy pod koniec. 
  7. Następnie dajemy podsmażoną wcześniej wątróbkę z porem. Dodajemy przygotowany wcześniej sos żurawinowy.
  8. Zwiększamy ogień i wlewamy pozostałe wino. Całość dusimy ok. 5 minut.
  9. Wątróbkę podajemy z puree jabłkowo-ziemniaczanym oraz smażonym jabłkiem.***
Puree jabłkowo-ziemniaczane:  
  1. Obrane ziemniaki gotujemy w osolonej wodzie przed 20 minut.
  2. Następnie dodajemy obrane i pokrojone na kilka kawałków jabłko. Gotujemy jeszcze 5 minut.
  3. Ziemniaki z jabłkiem odsączamy z wody, dodajemy masło, mleko, sól, pieprz i rozmaryn.
  4. Ugniatamy tłuczkiem do ziemniaków na puszyste puree.
* Połówki łuskanego grochu nie wymagają wcześniejszego namaczania.
** Wątróbkę przyprawiamy solą pod koniec smażenia, aby nie pryskała.
*** Plaster jabłka podsmażyłam na oliwie z chilli.
Tosia

czwartek, 29 października 2015

Obiad czwartkowy #23: Gnocchi w sosie carbonara + karmelizowany por + wolno pieczony boczek


Drodzy czytelnicy, wysłaliście mnie do Włoch to teraz macie! Pozwolicie, że trochę pospamuję włoską kuchnią? :) Podróż trwała zdecydowanie za krótko i mimo spróbowania kilku fantastycznych dań odczuwałam niedosyt kulinarny. W takich chwilach dziękuję sobie samej, że potrafię gotować i wchodzę po prostu do kuchni.

Stałym czytelnikom chyba nie muszę tłumaczyć, że kocham kluchy? Jest już ich trochę na blogu. Od jakiegoś czasu marzyła mi się specjalna deseczka do robienia gnocchi (segnagnocchI) i po cichu liczyłam, że może uda mi się ją dostać na ziemi włoskiej. Plan był mocno napięty i tak naprawdę był czas, aby pojawić się tylko w jednym sklepie z artykułami gospodarstwa domowego. Chodziłam smutna między półkami, że widzę tam tylko mydło i powidło, aż tu nagle Madzia z Dare to Cook oraz Ania z Everyday Falvours zawołały mnie, że znalazły. Z radości, aż podskakiwałam, zgarnęłam szybko deseczkę, dorzuciłam jeszcze przyrząd do wycinania ravioli i zadowolona poszłam do kasy.

Sprawą oczywistą wydało się przygotowanie gnocchi na kolejny obiad czwartkowy. Zdecydowałam się na modną od jakiegoś czasu dekonstrukcję. Nie przepadam za tym słowem, bo jest mało apetyczne, ale oddaje sens tego zabiegu. Dzisiejszy obiad to inaczej interpretacja znanego sosu carbonara, ale podanego w nowej formie, bo z ziemniaczanymi kluseczkami. Zamiast smażonego boczku wybrałam jego wolno pieczoną wersję. Dorzuciłam karmelizowany por, aby nie było zbyt słono i wiórki przywiezionego z Włoch parmezanu. Do tego delikatny i kremowy sos na bazie żółtka i można rozpłynąć się z tej kluseczkowej przyjemności.

Ps. Tak, carbonarę robimy bez śmietany, tłumaczyłam to już przy przepisie na klasyczne spaghetti carbonara oraz w wersji z pieczonym kalafiorem :)


Gnocchi carbonara z wolno pieczonym boczkiem i karmelizowanym porem / 4 porcje
Kluski:
  • kg ugotowanych ziemniaków
  • jajko
  • 250 g mąki pszennej typ 550 + do podsypania
  • łyżeczka soli
  • szczypta mielonej gałki muszkatołowej
 Wolno pieczony boczek
  • 800 g wędzonego boczku bez skóry
  • 2 łyżeczki soli
  • 3 łyżeczki cukru
  • łyżeczka wędzonej papryki (można zastąpić słodką lub ostrą papryką)
  • 2 ząbki czosnku
Carbonara:
  • jajko + 2 żółtka
  • biała część pora
  • łyżka miodu
  • łyżka octu balsamicznego
  • 50 g parmezanu
  • łyżka oliwy
  • łyżeczka masła 
Kluski:
  1.  Ugotowane ziemniaki rozgniatamy tłuczkiem. Dodajemy sól, jajko i gałkę muszkatołową. Stopniowo wsypujemy mąkę i wyrabiamy ciasto ręką do połączenia składników. Powinno być plastyczne i raczej nie lepić się do rąk.
  2. Ciasto przekładamy na blat kuchenny i w razie potrzeby podsypujemy mąką. Formujemy kuleczki wielkości orzecha włoskiego i przykładamy je do specjalnie wyrzeźbionej deseczki (segnagnocchi) tocząc ją, aby powstał wzorek lub odznaczamy widelcem tworząc paseczki.
  3. Uformowane gnocchi układamy na tacy posypanej mąką.
  4. Kluski gotujemy we wrzącej, osolonej wodzie przez ok. 3-4 minut lub do momentu ich wypłynięcia. 
  5. Ugotowane odsączamy z wody i wrzucamy na patelnię.
Boczek:
  1. Przeciśnięty przez praskę czosnek łączymy z przyprawami i nacieramy z każdej strony boczek.
  2. Owijamy go szczelnie folią aluminiową i wkładamy na noc do lodówki (lub minimum godzinę).
  3. Po tym czasie zlewamy sok, który mięso puściło w trakcie marynowania. Przekładamy boczek do głębokiego naczynia i przykrywamy folią aluminiową.
  4. Pieczemy przez 30 minut w 230 stopniach, następnie przez 2 godziny w 150. 
  5. Upieczony boczek studzimy, owijamy w folię i wkładamy do lodówki.
Carbonara:
  1.  Pora kroimy w półplastry lub piórka. Rozgrzewamy oliwę na patelni i podsmażamy przez kilka minut.
  2. Dodajemy pokrojony w paseczki boczek i podsmażamy jeszcze 2 minut. Całość przyprawiamy pieprzem (boczek będzie wystarczająco słony).
  3. Dodajemy miód oraz ocet balsamiczny, karmelizujemy przez minutę.
  4. W tym czasie wbijamy jajka do miski i rozbełtujemy.
  5. Wrzucamy ugotowane gnocchi, dodajemy chochlę wody, w której się gotowały i chwilę podsmażamy.
  6. Podsmażone kluski wrzucamy do miski z rozbełtanymi jajkami, mieszamy energicznie, aby utworzył się delikatny sos i wrzucamy tarty parmezan.
  7. Podajemy od razu.
* W wersji fast można zrezygnować z wolno pieczonego boczku i podsmażyć go przez porem krótko na patelni.
** Przepis na wolno pieczony boczek podpatrzyłam tutaj.
Tosia

czwartek, 15 października 2015

Obiad czwartkowy #21: Gulasz wołowy ze śliwkami + orzechowe kluski śląskie



Nie wiem czy połowę października można okrzyknąć początkiem jesieni, tak naprawdę trwa ona nie od dziś. Jesienny sezon wita się zazwyczaj kurkami, śliwkami, figami i dynią. Dania z nimi w roli głównej wciąż mogą być lekkie i nawiązywać bardziej do lata. Jednak gdy na waszym palniku trafia garnek z pyrkającym na wolnym ogniu gulaszem, czas przyznać się do smutnej prawdy - cieplej już nie będzie. 

Trzeba się z tym pogodzić i umilać sobie życie rozgrzewającymi daniami, a od razu i jesień będzie piękniejsza. Dlatego u mnie dziś na obiad szanowany pan gulasz, ale żeby nie był taki ciężki i smutny to wystąpił on w towarzystwie wesołych śliwek. Nie zabrakło w nim też aromatycznych przypraw np. cynamonu i korzenia imbiru. Kusiło mnie jeszcze dodanie do niego kosteczek gorzkiej czekolady, ale uznałam, że nie będę przesadzać.

Zaszalałam za to w temacie kluch, do których moje uczucie od zawsze jest gorące. Udało mi się ulepić kluski nad kluskami, nie wiem czy kiedykolwiek spod moich rąk wyszły lepsze. Delikatne, rozpływające się w ustach ziemniaczane kluski śląskie z dodatkiem masła orzechowego. Tak, okazuje się, że masło orzechowe i ziemniaki to wspaniała para. Każda kluseczka kryje w sobie drobną dziurkę, którą może wypełnić aromatyczny sos z gulaszu.




Gulasz wołowy ze śliwkami/ (4-6 porcji)
  • 900 g wołowiny gulaszowej
  • marchewka
  • 2 cebule
  • 2 ząbki czosnku
  • 2 cm korzenia imbiru
  • łyżka posiekanej chilli
  • łyżka sosu sojowego
  • 2 łyżeczki ostrej papryki
  • łyżeczka słodkiej papryki
  • 1/4 łyżeczki cynamonu
  • 2 goździki
  • 2 ziela angielskie
  • 7 łyżek powideł śliwkowych
  • 250 ml miodu pitnego (lub białego wina lub piwa)
  • 200-300 ml bulionu
  • 400 g śliwek
  • oliwa 
  • sól, pieprz
Orzechowe kluski śląskie/ (ok. 30 sztuk)
  • 600 g ugotowanych ziemniaków
  • łyżka masła
  • 2 łyżki mleka
  • 3 łyżki masła orzechowego
  • mąka ziemniaczana
  • 1/2 łyżeczki soli
Gulasz:
  1.  Mięso myjemy, pozbawiamy błonek, osuszamy i kroimy w drobną kostkę. Przyprawiamy połową ostrej papryki, pieprzem, odrobiną soli i sosem sojowym.
  2. Wyciągamy duży garnek z grubym dnem. Wołowinę obsmażamy na rozgrzanym tłuszczu przez kilka minut, aż się zarumieni. 
  3. Następnie zdejmujemy z garnka, dodajemy oliwę i obsmażamy posiekaną w piórka cebulę, poszatkowany czosnek, imbir, chilli i listki rozmarynu. Smażymy ok. 3 minuty.
  4. Wrzucamy pokrojoną w drobną kostkę marchewkę, podsmażamy przez następne 3 minuty.
  5. Dodajemy podsmażone wcześniej mięso, pozostałe przyprawy i powidła śliwkowe. Mięso zalewamy alkoholem i dusimy 3 minuty.
  6. Następnie wlewamy bulion, zmniejszamy płomień i przykrywamy garnek.
  7. Gulasz dusimy przez 1,5 h, od czasu do czasu mieszamy.
  8. Po tym czasie dodajemy przekrojone na pół lub ćwiartki śliwek. Dusimy jeszcze pół godziny bez przykrycia, czekając, aż sos zgęstnieje.
  9. Pod koniec gotowania próbujemy sosu i w razie potrzeby doprawiamy do smaku.
  10. Gulasz serwujemy z kluskami śląskimi.
Kluski:
  1. Ugotowane i lekko ostudzone ziemniaki łączymy z masłem, mlekiem, masłem orzechowym i solą. Ucieramy tłuczkiem do ziemniaków na gładkie puree. 
  2. Puree z misce dzielimy na 4 części, jedną z nich usuwamy i w puste miejsce wsypujemy mąkę ziemniaczaną. Całość wyrabiamy ręką na plastyczne ciasto.
  3. Odrywamy z ciasta kulki wielkości orzecha włoskiego, formujemy lekko spłaszczone kluseczki i w każdej z nich robimy charakterystyczne wgłębienie. Kładziemy na talerzu lub tacy oprószonej mąką ziemniaczaną.
  4. Kluski śląskie wrzucamy do wrzącej i posolonej wody, gotujemy przez ok. 4 minuty lub do momentu wypłynięcia na wierzch.
  5. Po ugotowaniu odcedzamy z wody i ewentualnie dekorujemy wiórkami masła.
Tosia

wtorek, 13 października 2015

Krem pieczarkowy z kozim serem



Kulinarne snoby wyśmiewają pieczarki twierdząc, że to nie grzyby. Nic mnie to nie obchodzi, ja uwielbiam pieczary i się tego nie wstydzę. Szczególnie szaleję za smażonymi plasterkami, które zdobią coś chrupiącego np. grzankę, albo wręcz przeciwnie, otulają delikatne i rozpływające się w ustach maślane puree z ziemniaków.

Jesień (a może to już zima?) zaskakuje ostatnio swoim brakiem życzliwości. Nagle zrobiło się szaro i zimno, dlatego warto się rozgrzewać na każdym kroku. Najlepiej sprawdza się w tym temacie oczywiście zupa!

Zainspirowana barwami za oknem oraz kolorem swoich paznokci ugotowałam szarą zupę. Nie jest to typowo apetyczny kolor, bo jeśli miałabym wskazać jakiś, który sprawia, że burczy w brzuchu to byłby to żółty (jak ser, ananas, banan, ziemniaki), brązowy (czekolada, kawa, wołowina) lub czerwony (truskawki, pomidory, papryka). Szary uważany jest za smutny i zupełnie niejadalny. A jednak można zrobić szarą i pyszną zupę pieczarkową!

Zupę zagęściłam ziemniakami, dodałam gałązki rozmarynu i kozi ser. Podawałam z chrupiącymi grzaneczkami. Chociaż równie dobrze sprawdziłoby się tutaj jajko w koszulce w rozpływającym się żółtkiem. Prosto, szybko i pysznie, czasem to wystarczy :)

Krem pieczarkowy z kozim serem/ (4-6 porcji)
  • 500 g pieczarek
  • 400 g ziemniaków
  • cebula
  • ząbek czosnku
  • gałązka rozmarynu
  • liść laurowy
  • 1200 ml bulionu
  • 100 ml śmietanki kremówki
  • szczypta gałki muszkatołowej
  • 1/2 łyżeczki ostrej papryki
  • 1/2 łyżeczki suszonego oregano
  • 100 g koziego sera
  • łyżka octu balsamicznego 
  • łyżeczka oliwy
  • łyżeczka masła
  • sól, pieprz

  1. Na maśle i oliwie podsmażamy posiekaną cebulę z czosnkiem i rozmarynem. Po chwili dorzucamy obrane i pokrojone pieczarki. Przyprawiamy pieprzem i smażymy 5 minut.
  2. Następnie dodajemy obrane i pokrojone drobno ziemniaki. Przyprawiamy solą, podsmażamy minutę i zalewamy bulionem.
  3. Dodajemy liść laurowy i gotujemy na średnim ogniu przez ok. 20 minut, aż ziemniaki zmiękną.
  4. Dodajemy kremówkę i całość miksujemy blenderem na gładki krem.
  5. Kremową zupę przyprawiamy solą, pieprze, gałką muszkatołową, oregano, papryką, octem balsamicznym. Dodajemy tarty kozi ser i podgrzewamy na średnim ogniu jeszcze ok. 5 minut.
  6. Zupę serwujemy z grzankami, kozim serem i rozmarynem.
Tosia

czwartek, 11 czerwca 2015

Obiady czwartkowe #4: Szwedzkie klopsiki + puree ziemniaczane + konfitura z borówki


Czas pędzi do przodu, już odliczam dni, kiedy do domu przyprowadzę małego, nieznanego mi jeszcze do końca szkraba, który zostanie z nami na całe życie. Z jednej strony ta myśl mnie paraliżuje, a z drugiej ekscytuje, co skutkuje tym, że właściwie nie czuję nic. Aktualnie jestem na typowym standby'u. Najchętniej siedziałabym na sofie i patrzyła się w próżnię.

Niestety jedynym, który protestuje w tej sytuacji zdaje się być mój żołądek. Bo coś jednak jeść muszę. Zaplanowałam, więc dzisiaj, że w ramach wypełniania wolnego czasu postawię na absolutną klasykę- szwedzkie klopsiki, niektórym znane jako "klopsiki z Ikei".

Mam to szczęście, że zdarzyło mi się bywać w Szwecji kilka razy, podglądając przy okazji prawdziwego Szweda przygotowującego ten rarytas. Nauczył mnie, że przygotowując klopsiki najlepiej dodać do nich wymoczony w mleku chleb (ja stawiam na słodką chałkę, dzięki temu klopsiki są jeszcze lepsze), a do sosu wykorzystać całe dobro, które zostało po smażeniu mięsa.

I od lat nie wiem, co te klopsiki mają w sobie takiego, że dosłownie cieknie mi ślinka na myśl o nich, a w oczach zapala się dziwne światełko. Chyba po prostu piękno tkwi w prostocie.

Przygotowywanie obiadu proponuję zacząć od puree, które można podgrzać bezpośrednio przed podaniem klopsików.

Szwedzkie klopsiki ( ok. 30 sztuk)

- 300 g mielonego mięsa wieprzowego
- 50 g chałki
- 100 ml mleka
- pół cebuli
- 1 jajko
- 2 łyżki mąki pełnoziarnistej*
- 25 g startego parmezanu
- 2 ząbki czosnku
- 1 łyżeczka** cynamonu
- 1 łyżeczka kurkumy
- 1 łyżeczka pieprzu cayenne
- 1 łyżeczka suszonego oregano
- 1 łyżeczka mielonej gałki muszkatołowej
- 1 łyżeczka mielonego imbiru
- sól
- pieprz

- 2 łyżki masła klarowanego

  1. Rozgrzej piekarnik do 200 stopni. 
  2. Poszatkuj chałkę, przełóż do miseczki i zalej mlekiem. Dobrze wymieszaj i zostaw na kilka minut, aby chałka wchłonęła mleko. 
  3. Mięso przełóż do dużej miski, dodaj do niego mieszankę chałki i mleka. Poszatkuj cebulę i również dodaj do miski. Przeciśnij czosnek przez praskę i również go dodaj.  
  4. Do tej samej miski wrzuć całą resztę składników. Wszystko dobrze wymieszaj. Powinno mieć konsystencję, która umożliwia formowanie klopsików w rękach. Jeśli jest zbyt rzadkie, możesz dodać jeszcze trochę mąki. 
  5. Rozgrzej łyżkę masła klarowanego na patelni. Zrób małego, próbnego klopsika, smażąc go z każdej strony. Dzięki temu sprawdzisz czy mięso jest odpowiednio słone. Jeśli jest, uformuj z mięsa małe klopsiki jednolitej wielkości i ułóż na talerzu. 
  6. Usmaż pierwszą turę klopsików, tak aby zbrązowiały z dwóch stron, przełóż je do piekarnika na wyłożoną papierem do pieczenia blachę, a następnie dołóż kolejną łyżkę masła klarowanego i usmaż drugą turę. Również przełóż do piekarnia, starając się zostawić na patelni jak najwięcej masła.  
  7. Nie wylewaj masła z patelni i przejdź do przygotowania sosu. 


* można zastąpić zwykłą mąką
**w przepisie przez "łyżeczkę" rozumiem płaską łyżeczkę

Sos do klopsików

-200 ml śmietanki kremówki 36%
- 3 łyżki sosu sojowego
- pieprz

  1. Na wystudzone masło klarowane, które pozostało po smażeniu klopsików wylej kremówkę i podgrzej mieszając całość trzepaczką. 
  2. Dodaj sos sojowy i pieprz. 
  3. Gdy sos zacznie bulgotać, zdejmij go z ognia. 
  4. Wyjmij klopsiki z piekarnika i przełóż z powrotem na patelnię, żeby wymieszać je w sosie. 


Puree ziemniaczane (2 duże porcje lub 4 mniejsze)

- 500 g ziemniaków
- 2 łyżki masła
- 1 łyżka philadelphi
- 1 łyżeczka mielonej gałki muszkatołowej
- pieprz
- ewentualnie sól

- 1 łyżka soli (do gotowania)

  1. Ziemniaki obierz i pokrój na małe kawałki. Wrzuć je do garnka, zalej wodą do ich wysokości i dodaj łyżkę soli. 
  2. Gotuj ok. 20 minut aż zmiękną (sprawdź stan widelcem).
  3. Odcedź. 
  4. Dodaj masło, philadelphię, pieprz i gałkę i rozgnieć na puree. 
  5. Jeśli ziemniaki były porządnie posolone do gotowania, nie będzie potrzeby dodawania soli.  

Dodatek: konfitura z borówki/żurawiny

Na talerzu ułóż puree i porcję konfitury. Na puree ułóż wymoczone wcześniej w sosie klopsiki.

Śliwka

czwartek, 4 czerwca 2015

Obiady czwartkowe #3: Paluszki rybne + ziemniaki Hasselback + pasta z groszku


Być może jestem zbyt krytyczna i zmieni się to, gdy sama zostanę matką. Uważam jednak, że jednym z bardziej przykrych wydarzeń w trakcie zakupów spożywczych może być widok matki kupującej dla dziecka górę słodyczy/słodzone soczki/paczkę mrożonych paluszków rybnych.

Nawiązując do ostatniego, rozumiem, że można mieć dużo na głowie, być zmęczonym, oszczędnym i wyluzowanym, ale naprawdę są lepsze sposoby na przygotowanie ekspresowego obiadu. Kupienie paluszków, które są rybne tylko z nazwy jest chyba najgorszym rozwiązaniem, wystarczy spojrzeć na skład, aby odłożyć je ponownie do zamrażalnika.

Paluszki rybne w wersji domowej to chyba mój ulubiony sposób na szybki obiad z rybą w roli głównej. Wystarczy pokroić rybę na paseczki, ja używam do tego zazwyczaj dorsza. Następnie obtoczyć w mące, jajku z musztardą i w pokruszonych płatkach kukurydzianych. Usmażyć przez kilka minut na patelni lub upiec - chrupiące paluszki gotowe!


Moje dzisiejsze fish&chips jest w trochę bardziej wersji fit niż w oryginale. Zamiast tłustych frytek wybrałam szwedzkie ziemniaki Hasselback. Wychodzą szczególnie smaczne z młodych ziemniaczków, wystarczy je delikatnie ponacinać, przyprawić, ozdobić wiórkami masła i piec z wiórkami masła. Na koniec obowiązkowo posypać koperkiem.

A wisienką na torcie dzisiejszego obiadu jest pasta z zielonego groszku, chociaż podanie paluszków po prostu z ketchupem lub musztardą też nie byłoby zbrodnią.

Kto się pisze na taki obiad? :)

Paluszki rybne/ (kilkanaście sztuk)
  • 3 filety z dorsza
  • 2 jajka
  • łyżeczka musztardy
  • 100 g płatków kukurydzianych
  • 50 g mąki pszennej
  • łyżka ostrej papryki
  • sól, pieprz
  • olej roślinny do smażenia (kilka łyżek)
Ziemniaki Hasselback
  • młode ziemniaki
  • kilka łyżek masła
  • sól, pieprz
  • łyżka posiekanego koperku
Pasta z groszku cukrowego z fetą
  • 100 g obranego groszku cukrowego
  • garść świeżych ziół (np. bazylia, mięta, natka pietruszki)
  • ząbek czosnku
  • 2 łyżki oliwy
  • łyżeczka miodu
  • łyżka soku z limonki (lub cytryny)
  • 3 łyżki sera typu feta
  • sól, pieprz

Paluszki:
  1. Umytą i osuszoną rybę oczyszczamy z ości i skóry. Kroimy na paseczki podobnej długości.
  2. Jajko rozbełtujemy z musztardą.
  3. Płatki kukurydziane drobno kruszymy (przy pomocy wałka, malaksera lub moździerza), mieszamy z ostrą papryką i przesypujemy na talerz. Na drugim talerzu umieszczamy mąkę.
  4. Kawałki ryby przyprawiamy z obu stron solą i pieprzem. Obtaczamy w mące, następnie w jajku i panierujemy w płatkach kukurydzianych.
  5. Tak przygotowane paluszki smażmy na patelni z rozgrzanym tłuszczem, po 4 minuty z każdej strony. Usmażone paluszki odsączamy z tłuszczu przy pomocy ręcznika papierowego.
Ziemniaki:
  1. Ziemniaki dokładnie szorujemy i osuszamy.
  2. Kładziemy po jednym ziemniaki na drewnianej łyżce i ostrożnie nacinamy w paseczki, w takim sposób, aby nie przeciąć go w całości.
  3. Ponacinane ziemniaki układamy na blasze wyłożonej pergaminem. Przyprawiamy solą, pieprzem, dekorujemy wiórkami masła.
  4. Wkładamy do piekarnika i pieczemy przez 20 minut w 200 stopniach.
  5. Następnie ziemniaki znów posypujemy z wierzchu wiórkami masła i pieczemy przez kolejnych 20 minut.
  6. Upieczone ziemniaki posypujemy koperkiem.
 Pasta z groszku cukrowego z fetą:
  1. Obrany groszek wrzucamy do wrzącej, osolonej wody i podgrzewamy przez 3-4 minuty. Odsączamy z wody i studzimy.
  2. Groszek łączymy z przeciśniętym przez praskę czosnkiem, oliwą, miodem, sokiem z limonki, serem feta i przyprawami. Miksujemy blenderem na gładką pastę.
 Tosia

czwartek, 28 maja 2015

Obiady czwartkowe #2: Zapiekanka ziemniaczana z łososiem i szparagami + sałatka z kopru włoskiego


O pomyśle na obiady czwartkowe pisała już w zeszłym tygodniu Tosia, więc nie będę się powtarzać. Jakoś na blogu przyjęło się, że dzielimy się z wami tylko kawałkiem całości- tu jakaś sałatka, tu zapiekanka, makaron, sposób przyrządzania mięsa czy deser. Bardzo rzadko zdarzało się opublikować przepis na pełen pakiet, klasyczny obiad, składający się z kilku pełnowartościowych części. A tak właśnie najczęściej wyglądają nasze posiłki.

Muszę się przyznać, że od kilku miesięcy regularnie uprawniam unikanie przygotowywania obiadów. Raz pojawię się u rodziców, akurat w porze obiadowej, aby koniecznie odebrać przesyłkę. Następnego dnia w podobnym celu zawitam do teściów, innym razem zapcham się kilkoma małymi porcjami, a jeszcze innym pójdę do restauracji. Tak już w tej ciąży mam, brak zachcianek, zero smaczków i gotować się po prostu nie chce.

Ostatnio jednak wracam do żywych! Gotowanie zaczyna sprawiać mi coraz więcej przyjemności i choć, na złość, w długim staniu przy garach zaczął przeszkadzać mi ból kręgosłupa, często zagryzam zęby i wymyślam obiad za obiadem.


Jako, że nigdy nie wiem do końca, czy uda mi się coś przygotować, jeśli już się za to zabieram to porządnie. Szykuje coś, co mogę bez problemu dojadać przez kilka dni. Metoda sprawdza się u nas idealnie, gdyż dużo łatwiej czasem przygotować pełny obiad dla 4-6 osobowej rodziny niż dwóch osób o stosunkowo niewielkiej pojemności żołądka. W związku z tym od trzech dni wyjadamy resztki lasagne (którą uwielbiam odgrzewaną chyba bardziej niż świeżą), a od dzisiaj nadejdą czasy zapiekanki ziemniaczanej z łososiem i szparagami.

Do tego postawiłam na coś świeżego, co przełamało smak zapiekanki- sałatkę z koprem włoskim. Ponieważ koper ma od dość mocny smak, najpierw zamarynowałam go w miodzie i cytrynie i zestawiłam ze słodką suszoną żurawiną.

Jeśli tak jak mi, zostanie wam część na następny dzień, możecie postawić na inny dodatek (moim zdaniem dobrze sprawdziłaby się kapusta kiszona) i wyczarować zupełnie inny obiad.



Zapiekanka ziemniaczana z łososiem (żaroodporna forma x)

-700 g filetu z łososia (bez skóry)
- 1 pęczek zielonych szparagów
- 1 pęczek koperku
- skórka z połowy cytryny
- sok z 1 cytryny
- 1 łyżka serka philadelphia
- sól
- pieprz

- 20 g startego parmezanu

Puree:
- 850 g ziemniaków (waga po obraniu)
- 1, 5 łyżki soli
- 2 łyżki masła
- 2 łyżki serka philadelphia
- pół łyżeczki mielonej gałki muszkatołowej
- pieprz
- ewentualnie sól

  1. Najpierw przygotuj puree. Obierz ziemniaki ze skórki i pokrój je na małe kawałki. Wrzuć do garnka, zalej wodą nieco ponad ich wysokość i posól 1,5 łyżki soli. Gotuj aż zmiękną (łatwo sprawdzisz to widelcem), powinno to potrwać ok. 20-25 minut. 
  2. Odcedź ziemniaki, zostaw je w garnku i dodaj do nich masło, gałkę, pieprz i philadelphię. Zagnieć na gładką masę. Spróbuj i sprawdź czy wymagają dosolenia. Odstaw na później. 
  3. Rozgrzej piekarnik do 200 stopni. 
  4. Łososia pokrój na małe kawałki i wrzuć do żaroodpornego naczynia. To samo zrób ze szparagami. 
  5. Koperek poszatkuj i dodaj do łososia i szparagów. Dodaj też startą skórkę z cytryny, sok z cytryny, philadelphię, sól i pieprz. Wymieszaj w naczyniu, aby łososia i szparagi pokrył powstały z soku i serka sos. 
  6. Wstaw naczynie do rozgrzanego piekarnika na ok. 15 minut. 
  7. Po upływie tego czasu wyjmij naczynie, rozprowadź na górze puree i posyp startym parmezanem. 
  8. Wstaw naczynie z powrotem do piekarnika i piecz jeszcze ok. 25 minut. 
  9. Podawaj na ciepło, krojąc porcje za pomocą łopatki. 

Sałatka z kopru włoskiego

- 1 koper włoski
- 1,5 łyżki miodu
- sok z połowy cytryny

- 3 garści świeżego szpinaku baby
- 50 g orzechów włoskich
- 50 g suszonej żurawiny

Winegret:
- 1 łyżka musztardy
- 1 łyżeczka miodu
- 2 łyżki soku z cytryny
- 2 łyżki oliwy
- sól, pieprz

  1. Odetnij zieloną część kopru ("gałązki" u góry) i pokrój koper w piórka. 
  2. Pomieszaj ze sobą w miseczce miód i cytrynę. 
  3. Na ok. 30 minut przed podaniem sałatki (najlepiej wkładając po raz ostatni zapiekankę do piekarnika) zalej koper miodem z cytryną, aby go lekko zamarynować. 
  4. W innej miseczce lub szklance pomieszaj składniki na winegret. 
  5. Do miseczek wrzuć szpinak, zamarynowany koper włoski, orzechy i żurawinę. 
  6. Polej winegretem przed podaniem. 
Śliwka

czwartek, 21 maja 2015

Obiady czwartkowe #1: Chrupiące kotlety mielone, parmezanowe puree ziemniaczane i tzatziki z kalarepy




Panie i Panowie, chłopcy i dziewczęta, miło mi ogłosić, że rozpoczynamy nowy cykl na burczymiwbrzuchu - "Obiady czwartkowe".

Pomysł na czwartkowy cykl pojawił się zupełnie spontanicznie. Usiadłyśmy w zeszłym tygodniu ze Śliwką przy wspólnym stole i od słowa do słowa uznałyśmy, że pięćdziesiąty przepis w ramach "wtorku z kaszą" to dobry moment na zmiany. Na blogu brakuje przepisów typowo obiadowych, dlatego będzie to dobra okazja, aby podejść do tematu kreatywnie. Chociaż zacznę dziś od prawdziwej klasyki.

Podobno hipsterzy już wychodzą z mody, a posthipsterskim trendem ma być normcore, czyli "hardcorowa normalność". Inspiracją tego stylu w Stanach jest między innymi nieżyjący Steve Jobs, który chętnie nosił sprane jeansy, białe t-shirty i klapki. Celebrytki i szafiarki już chodzą w birkenstockach i unikają makijażu, a w sieciówkach pojawiają się ogrodniczki.

U nas przesadna normalność może się nie sprawdzić, na polskich ulicach jest za dużo Januszów w skarpetach noszonych do sandałów, ale mamy też sporo miłośników klapków Kubota, ja swoje dziś wyjęłam z szafy :)

Typowy Janusz potrafi jednak natchnąć, wystarczy pomyśleć o klasycznym polskim obiedzie zjadanym w tym samym czasie w kilku różnych mieszkaniach w bloku.


Mam na myśli oczywiście kotlety mielone, które były moim koszmarem w czasach dzieciństwa, a teraz odwrotnie, rozczulają moje serce i podniebienie.

Przygotowując mielone staram się o jak najlepszej jakości mięso. Lubię, gdy kotlety chrupią, dlatego zamiast bułki tartej, obtaczam je w kruszonych płatkach kukurydzianych. Do masy dodaję prażoną cebulkę, ale również podsmażoną oraz surową, startą na tarce. Te wszystkie dodatki wspaniale podkręcają ich smak. Mięso wyrabiam kilka minut, dolewając w tym czasie kilka łyżek zimnej wody. Dzięki temu do kotletów nie trzeba dodawać zapychającej, moczonej bułki, a i tak są delikatne. Mój patent na udane kotlety to ich krótkie podsmażenie i przełożenie do piekarnika. Mielone dochodzą w niskiej temperaturze i dzięki temu nie są takie tłuste, a przy tym pozostają soczyste.

Kolejnym elementem polskiego obiadu jest mizeria. Niestety mój luby "hejtuje" świeże ogórki, ale mam na to świetny sposób, zastępuje je kalarepą i robię coś w rodzaju tzatzików.

Nie wyobrażam sobie kotletów mielonych bez towarzystwa aksamitnego puree ziemniaczanego. Ważną dla mnie sprawą w trakcie ich przygotowania jest odpowiednie posolenie ziemniaków, oraz dodatek masła i mleka lub śmietany. Niesłone puree to wyjątkowo przykra sprawa, pamiętajcie o tym. Lubię także dodać tarty parmezan, mieloną gałkę muszkatołową i koniecznie posypać z wierzchu koperkiem.

Od samego pisania burczy mi w brzuchu :)

Kotlety mielone z prażoną cebulką/ (8-10 sztuk)

  • 700 g mielonego mięsa (u mnie wołowe, ale można wymieszać z wieprzowym)
  • jajko
  • 2 małe cebule
  • 3 łyżki prażonej cebulki
  • 3 łyżki pokruszonych płatków kukurydzianych
  • ząbek czosnku
  • łyżka posiekanej papryczki chilli
  • sól, pieprz
  • 150 g kruszonych płatków kukurydzianych do obtoczenia
  • 3 łyżki zimnej wody
  • olej roślinny do smażenia (kilka łyżek)
Parmezanowe puree ziemniaczane
  • kg ziemniaków
  • 3-4 łyżki masła
  • 3 łyżki mleka lub kwaśnej śmietany
  • szczypta mielonej gałki muszkatołowej
  • 4 łyżki tartego parmezanu
  • sól
  • posiekany koperek
Tzatziki z kalarepy
  • 300 g kalarepy
  • mały ogórek
  • ząbek czosnku
  • 4 łyżki posiekanego koperku
  • 10 łyżek jogurtu greckiego
  • 2 łyżki soku z cytryny
  • szczypta cukru
  • świeżo mielony pieprz
  • sól
Tzatziki:
  1. Kalarepę i ogórka obieramy, ścieramy na tarce o małych oczkach. Zostawiamy na sicie na 10 minut.
  2. Następnie odsączamy z wody i przekładamy do miseczki. Dodajemy posiekany koperek, przeciśnięty przez praskę czosnek, przyprawy, jogurt i sok z cytryny.
  3. Całość dokładnie mieszamy i odstawiamy do przegryzienia.
Parmezanowe puree ziemniaczane:
  1. Obrane ziemniaki kroimy na mniejsze kawałki, wrzucamy do garnka, zalewamy wodą i solimy. Gotujemy przez kilkanaście minut, sprawdzamy ich miękkość wbijając widelec w ziemniaki.
  2. Ugotowane ziemniaki odsączamy z wody, dodajemy masło, mleko (lub śmietanę), mieloną gałkę muszkatołową i sól. Ugniatamy tłuczkiem do ziemniaków, aż osiągniemy puszyste puree.
  3. Do puree dodajemy świeżo starty parmezan oraz posiekany koperek.
Kotlety:
  1.  Jedną cebulę kroimy w kostkę i podsmażamy na odrobinie oleju. Drugą ścieramy na tarce o małych oczkach.
  2. Do dużej misy przekładamy mielone mięso, dodajemy smażoną cebulę, prażoną cebulę oraz świeżo tartą. Dodajemy przeciśnięty przez praskę czosnek, posiekane chilli, przyprawy i płatki kukurydziane.
  3. Wbijamy jajko i dodając stopniowo zimną wodę, wyrabiamy mięso przez ok. 2-3 minuty, aż będzie gładkie i "odstawać od ręki".
  4. Płatki kukurydziane drobno kruszymy np. w moździerzu, wałkiem lub miksując je w malakserze.
  5. Formujemy okrągłe lub podłużne kotlety i obtaczamy je w kruszonych płatkach kukurydzianych.
  6. Rozgrzewamy piekarnik do 160 stopni.
  7. Kotlety smażymy na rozgrzanym oleju przez 3 minuty z jednej strony i 3 minuty z drugiej.
  8. Przekładamy je do formy żaroodpornej lub na blachę wyłożoną pergaminem i wstawiamy do piekarnika na 10 minut.
  9. Po tym czasie kotlety są gotowe do podania z puree ziemniaczanym i tzatzikami.
Tosia

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...