Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Konkurs. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Konkurs. Pokaż wszystkie posty

środa, 14 października 2015

Wygraj książkę "Apetyt na Polskę"! - wyniki


Było nam bardzo miło przez cały tydzień czytać konkursowe odpowiedzi, ale przyszedł czas na poważne decyzje. Najchętniej obdarowałybyśmy wszystkich książkami. Musimy jednak wybrać tyko 5 osób, które w przyszłym tygodniu odbiorą przesyłki z nagrodą.

Podobały nam się kuchenne koszmary z czasów dzieciństwa i to w jaki sposób stawały się ulubionymi przysmakami. Zapamiętamy wielkiego ozora z zupy, "banię" czyli dynie na słodko w wykonaniu cioci serwowaną z lanymi kluseczkami i zupę papierosową. Spróbujemy dodać kiedyś do kotletów mielonych kosteczki sera i ubite na sztywno białka jak w przepisie babci. Na bezludnej wyspie zjadłybyśmy karmelizowaną cebulę z dziką różą i słodkie ziemniaczane kopytka z mąką ze startych żołędzi.

Oczywiście pięknych i inspirujących historii było znacznie więcej :) Jutro odezwiemy się do wybranych osób drogą mailową w celu ustalenia adresu przesyłki. Wszystkim gratulujemy!

A oto złote top 5:

1. Weronika Brzęczkowska - za jajka mewy, wędzonego szprota, bulion na omułkach i ciekawe kulinarne techniki.


"My decydujemy się na wyjazd na wyspę :)
do oleju soli i cukru dobieramy ziemniaki.
przy odrobinie szczęścia na wyspie wyłowimy: szprota, dorsza, solę, łososia i omułki.
na wyspie szukamy kopru, dzikiego szczypiorku, smardzy, topinamburu, kiełków, jajka (np. mewy ;) )

z tych wszystkich składników mam trzy propozycje potraw:

1 potrawa
pieczemy w żarze ziemniaka. szprota wędzimy.
z omułków robimy bulion, który redukujemy do wyciągu.
ziemniaka polewamy wyciągiem, posypujemy koprem i podajemy z wędzonym szprotem

2 potrawa - zupa rybna
dorsza i solę filetujemy
z ości i głów robimy bulion
ziemniaka smażymy i dusimy w sosie z pierwszej potrawy, smażymy również smardze i dodajemy do bulionu. wszystko posypujemy szczypiorkiem, na koniec dodajemy filety z ryb

3 potrawa
łososia filetujemy, zasypujemy solą i cukrem, zostawiamy na słońcu na parę dni
z żółtka z jajka mewy, oleju i koperku kręcimy majonez koperkowy
łososia podajemy z majonezem, smażonym topinamburem i posypujemy kiełkami

pozdrawiam :)
brzeczkowska.w@gmail.com"

2. Tomek - za poczucie humoru!
"Moim koszmarem dzieciństwa ewidentnie był kawior, szczególnie ten z białych jesiotrów, którym raczyli mnie notorycznie rodzice. Na szczęście w wieku 15 lat nauczyłem się jak umiejętnie łączyć go z moim ulubionym szampanem, dzięki czemu do teraz ten zestaw króluje na moim stole, najczęściej w porze śniadaniowej."

kierski.tomasz@live.com



3. Roślinne porady - za świetny przepis na marchewkę z groszkiem, za wódkę z ziemniaka i rozmarynowe ziemniaki Hasselback.


"Koszmar z dzieciństwa to na pewno marchewka z groszkiem na ciepło, ułe!
Jak zmieniłem tę kleisto-słodką ciapę?
Groszek: gotujemy wodę, łyżeczka soli + łyżeczka cukru, wrzucamy do wrzątku i gotujemy chwilę (max 4 minuty) by groszek był twardawy, ale gorący
Marchewka: kroję w słupki i podsmażam z szalotką ok 3 minuty
Sos: roztapiam masło w rondelku, dodaję bazylię i szałwię (w stosunku 2:1), dodaję pieprz i sól, gotuję z minutę
Koniec: groszek i marchewkę z szalotką wrzucam do garnka i gotuję dopóki sos zacznie gęstnieć, następnie przerzucam do miseczki i posypuję podprażoną kozieradką
To naprawdę biała magia!



Wybieram: olej, cukier, sól, ziemniak + coś co znalazłem na wyspie

No cóż, na początek robię wódkę z ziemniaka, skoro jestem już na bezludnej wyspie...

Och, znalazłem krzak rozmarynu! No to:
- w miseczce mieszam olej z solą i liśćmi rozmarynu, ucieram tak długo by olej był zielony i aromatyczny
-nacinam ziemniaczki jak na hasselbacki i tak pokrojone umieszczam lodowatej wodzie z cukrem by podczas pieczenia nabrały pięknego koloru
-po 30 minutach moczenia się w wodzie, nacieram każdego ziemniaka i zawijam w folię i wrzucam do ogniska (wersja na wyspę) lub na 45 min do piekarnika w 200* i na ostatnie 15min odwijam i zmniejszam temperaturę do 150* - gotowe!

Następnego dnia znalazłem...podagrycznik!
-tnę ziemniaczki na talarki – duuużo
-podagrycznik blanszuję, następnie kroję z solą i podsmażam na patelni
-ziemniaki moczę chwilę w baardzo słonej wodzie, następnie układam w jakieś formie (gdybym był w domu to włożyłbym do brytfanny!) i na zmianę przekładam z przygotowanym podagrycznikiem
-na koniec podlewam obficie olejem, mieszam odrobinę wody z cukrem i smaruję samą górę ziemniaków – piekę ok 45-60 min w 180* (może być dłużej, zależy od grubości ziemniaków) lub wrzucam do ogniska ;)

Co tu robi papryka?! Ekstra
-pieczemy paprykę i pozbawiamy ją skóry
-gotujemy ziemniaki na super miękko – w osolonej wodzie
-odcedzone ziemniaki mieszamy z papryką i blendujemy (ucieramy), dodajemy szczyptę soli, cukru i trochę oleju
powstaje nam sos-papka, którym możemy oblać drugie danie, bo od ziemniaków głowa nie boli ;)"
4. Weronika - za kreatywną kaszankę, która podbiła męskie serce!

"Kaszanka

Sobie, co prawda nie musiałam jej odczarowywać nigdy. Uwielbiam gorącą z grilla ze słodką i rozpływającą się w ustach cebulą. Podgrzaną na patelni z białym pieprzem i kurkami. Na śniadania z jajkiem sadzonym. Na obiad z kefirem. Uwielbiam tą miękką, rozpadającą się na patelni i tą w angielskim stylu, zrumienioną w plasterkach, zwartą, z jesiennymi jabłkami, orzechami włoskimi i czerwonym radicchio.. Ale żeby zadowolić pewnego Pana musiałam się bardziej nastarać.

Żeby nie kojarzyła się z grillem i z tym, czym tak naprawdę jest postanowiłam przybajerzyć ją i podać jako przystawkę do trzydaniowej kolacji. Podana jako farsz do raviolo, podlany żubrówką, z dodatkiem karmelizowanych w tymiankowym miodzie kosteczek szarej renety i goździków.. Całość polana palonym masłem, do tego kieliszek pigwówki... I tak o to kiszka weszła na salony a przy tym i do serca pewnego Pana "

weronika071@vp.pl

5. Agnieszka - za wakacje nad Bałtykiem i ciekawą narrację:

"Wakacje nad Bałtykiem. Siedzę w pontonie, a szum fal i promienie słoneczka mnie usypiają...
Budzę się. Fale już mnie nie kołyszą. Rozglądam się - jestem na wyspie, wokół brak żywej duszy, a w brzuchu burczy. Jednak los mi sprzyja - mam ze sobą butelkę oleju, mnóstwo soli, trochę mniej cukru i pękaty worek cebuli.
W trakcie poszukiwania miejsca na obóz natrafiam na pasternak. Zabieram kilka bulw. Po drodze znajduję jeszcze kilka zmizerniałych dzikich marchewek. Szczęśliwym trafem łapię też śledzia w płytkiej wodzie.
Opieram ponton na patyku, żeby mieć trochę cienia i zabieram się do filetowania śledzia. Czyste mięso zanurzam w wodzie z solą i zostawiam. Później dodam do niego posiekaną cebulkę i zaleję olejem. Pozostałości z ryby wrzucam do wrzątku. Dodaję korzenie smutnej marchwi, solę i gotuję bulion. W międzyczasie posiekaną w pióra cebulę smażę długo i powoli, mieszam, patrzę i wącham. W brzuchu burczy coraz głośniej. Plastry pasternaku opalam nad ogniem. Wreszcie cebula ląduje w zupie. Posypuję ją jeszcze plastrami pasternaku i zajadam. Trochę żałuję, że nie znalazłam w krzakach butelki wina, ale i tak jest pysznie.
Idę na przechadzkę, zajadając ociekającego olejem śledzia. Los znów się do mnie uśmiecha - wracam do obozu dzierżąc kilka jabłuszek zebranych spod jabłonki, dwa baldachy czarnego bzu i kilka orzeszków z leszczyny. Połówki jabłek nabijam na patyk i piekę nad ogniem, cebulę posiekaną w pióra smażę na oleju z owocami bzu, posypuję cukrem i patrzę, jak się powoli topi. Dorzucam obrane orzeszki i wlewam odrobinę wody. Cebula trafia na upieczone jabłuszka.
Zanim zjadłam ostatni kawałek... Budzę się. Ponton już nie kołysze się na falach, niedaleko słyszę głośną zapowiedź nadchodzącej gotowanej kukurydzy. Bezludna wyspa to tylko smaczny sen. A w brzuchu nadal burczy..."

Agnieszka,
macho.maciej@op.pl

środa, 7 października 2015

Wygraj książkę "Apetyt na Polskę"!


Nie chciałabym, aby temat konkursu organizowanego przez Expo i Magazyn Usta zdominował bloga. Nic na to jednak nie poradzę, że mam dla Was pewną niespodziankę.

Już prosząc o głosy w dwóch pierwszych turach konkursu sugerowałam, że będę miała do rozdania kilka sztuk pięknej książki. Mam nadzieję, że nikt tego nie odbierze jako szantaż/łapówkę, w końcu już dawno po sprawie, a jeden etap konkursu wygrany :) Niech to będzie zatem podziękowanie za to, że jesteście, wspieracie nas, czytacie, korzystacie z przepisów i mobilizujecie do dalszych działań.


Do rozdania mamy 5 sztuk książki "Apetyt na Polskę", w której zakochałam się już jakiś czas temu. Najpierw przeglądając ją zimą w formie PDFu (tutaj), później trzymając ją wydrukowaną w wersji papierowej. Książka została stworzona i wydana przez Magazyn Usta, więc możecie się domyślać, że cieszy oko na każdej stronie. Znajdziecie w niej przepisy Michała Gniłki, Grzegorza Łapanowskiego, Witolda Iwańskiego, Elizy Mórawskiej, Marysi Przybyszewskiej oraz Tomasza Trąbskiego. Teksty napisała Magdalena Kasprzyk-Chevriaux oraz Małgosia Minta, a cudowne zdjęcia zrobił Krzysztof Kozanowski.

Książki nie można oficjalnie kupić, jedynie przeglądać wersję online, dlatego to wyjątkowa okazja, aby ją zdobyć :)



Przejdźmy zatem do interesów, czyli zadania konkursowego. Po konsultacji z moją blogową dziewczyną Śliwką postanowiłyśmy pójść Wam na rękę i dać możliwość wyboru odpowiedzenia na jedno z dwóch pytań. Wystarczy zostawić komentarz pod wpisem i dopisać swój adres mailowy. Zwycięzców ogłosimy w przyszłą środę (14 października) na blogu.

1. Opowiedz o swoim kulinarnym koszmarze z czasów dzieciństwa oraz spróbuj odczarować to danie w przyjazny sposób.

Przykład: "Moją zmorą z przedszkola była rozgotowana brukselka. Dopiero od jakiegoś czasu  zaczęła mi smakować, kiedy odkryłam, że można ją jeść na surowo robiąc fantastyczne sałatki lub krótko gotować i karmelizować na patelni."

2. Wyobraź sobie, że wybierasz się na bezludną wyspę na Bałtyku. Masz przy sobie olej, cukier i sól. Możesz dobrać jeszcze tylko jeden składnik: ziemniaki, jabłka lub cebule. Wybierz jeden z nich i zaproponuj 3 dania, jakie zrobisz z produktów, które posiadasz. Możesz także korzystać z dóbr natury, jakie znajdziesz w okolicy.

Powodzenia! :)


czwartek, 22 stycznia 2015

Wygraj sezonownik - rozwiązanie konkursu


W zeszłym tygodniu ogłosiłyśmy na blogu mały konkurs, w którym do wygrania były dwa egzemplarze kalendarza Sezonownik. We wpisie konkursowym opowiedziałyśmy historię, o tym jak kalendarze trafiły w nasze ręce. Następnie czekałyśmy na wasze opowieści o ukochanych produktach sezonowych.

Przez cały tydzień było nam bardzo miło czytać na bieżąco wszystkie wiadomości. Do odpowiedzi na pewno będziemy jeszcze wiele razy wracały, szczególnie gdy na straganach zrobi się kolorowo, poznanie waszych ulubionych składników na pewno zainspiruje nas do przygotowania wielu przepisów.

Dzisiaj przyszedł czas na trudniejszą część zadania, musiałyśmy przeczytać komentarze raz jeszcze i wybrać ulubione. Zadanie było kłopotliwe, bo najchętniej obsypałybyśmy wszystkich nagrodami, ale mamy tylko dwa kalendarze, a zasady konkursu były jasne.

Po długiej (i wcale nie takiej burzliwej) naradzie wybrałyśmy dwie odpowiedzi:

Zdecydowanie cieżko jest wybrać jedno sezonowe warzywo/owoc na który czekam. Każda pora roku przynosi ze sobą same wspaniałości. Staram sie w swojej kuchni posługiwać tylko sezonowymi składnikami, bo tylko wtedy potrawy smakują tak jak powinny. Tak mysle i mysle, no i chyba bob i dynia. A z tych dwóch to chyba jednak dynia :D Kocham hokkaido od kiedy jej posmakowałam! Jest cudowna i tak uniwersalna, a do tego nie trzeba obierać jej ze skorki :D zaskakuje swoją uniwersalnością. Każda potrawa z jej udziałem jest wspaniała, i ta na słodko i na wytrawnie. Krem z dyni robie za każdym razem z innymi dodatkami i przy każdej twierdze, ze wyszła lepsza od poprzedniej (przy kolejnej jest identycznie), a zupa tajska z dynia, mleczkiem kokosowym i czerwonym curry to moja milosc najwieksza chyba. W sezonie na dynie robie takie zapasy, ze nie starcza miejsca w piwnicy i ze smutkiem patrze, jak z tygodnia na tydzien mi jej ubywa (obecnie zostały tylko dwie i juz chce mi sie plakac bo tak długo jeszcze do jej ponownego królowania na straganach!). Najśmieszniejsze jest to, ze smak dyni poznałam dopiero w zeszłym roku, od czasu kiedy sama zajęłam sie gotowaniem i karmieniem rodziny. Wczesniej u mnie w domu jadało sie totalnie niesezonowo. Dlatego, tak przeraża mnie fakt, ze straciłam tyle lat nie znając wspaniałości wszystkich sezonowych produktów! Ale nadrabiam w zawrotnym tempie i sprawia mi to niewyobrażalna frajdę :-)
Nie umiem ładnie pisac, ale czy musi byc to ładnie ujęte? :D Wazne by wychodziło prosto z serducha :-) pozdrawiam Was dziewczyny! I wszystkich czytelników bloga.
Natalia

  • Natalio, mamy nadzieję, że Sezonownik zainspiruję Cię do dalszych eksperymentów z sezonowymi produktami i sprawi, że szybko nadrobisz poznawanie nieodkrytych smaków.

uwielbiam zmienność pór roku.
pierwsze prześwity przedwiośnia. ogarniającą całe istnienie intensywność wiosny. nabrzmiałe od zapachu lip lato. mglisty listopad. szaroniebieskie przedzimie. ślady na śniegu zostawiane w grudniu.
każda pora ma swój kolor nieba, swoje dźwięki i swoje smaki.

z największą tęsknotą czekam na ulotny czas fiołków.
na przykładanie dłoni do ciepłej wilgotnej ziemi.
na szukanie pierwszych wystających spod niej listków, zwiastunów fiołów.
na kilkanaście dni, w których powietrze przesiąknie fiołkową wonią.
na najdelikatniejsze i najsłodsze z kwiatów.

mam wtedy znów siedem lat, dwa warkocze i huśtawkę na jabłoni.
biegam boso po łąkach pomiędzy rzeką i lasem. zrywam kwiaty i zioła. zaplatam z nich wianki.
koniczyny mają w kwiatach zamknięty nektar. po zjedzeniu płatków róży, łąka zakwita także w środku. stokrotki smakują jak krople rosy.

fiołki rozpływają się na podniebieniu.
tak pięknie smakować może tylko niebo.


pozdrawiam Was najserdeczniej!
Paulina z jednym warkoczem

  • Paulino, oby Sezonownik Ci pięknie służył, inspirował kulinarnie i przydał się do suszenia fiołków między kartkami.
 Dziewczyny, odezwiemy się do was w tym tygodniu drogą mailową ;)

Tosia & Śliwka

środa, 14 stycznia 2015

Konkurs! Wygraj Sezonownik


W okresie bożonarodzeniowym przydarzyła nam się śmieszna historia. Postanowiłyśmy sprezentować sobie nawzajem coś, co się nam przyda na co dzień i będzie odpowiadać naszym kulinarnym zainteresowaniom.

-Mam dla ciebie prezent, ale jeszcze nie doszedł. 
- Ja też mam dla ciebie prezent, ale jeszcze na niego czekam. 

Nie przypuszczałyśmy, że pomyślałyśmy dokładnie o tym samym! I tak podarowałyśmy sobie identyczne prezenty.

Sezonownik, to piękny, bogato ilustrowany kalendarz w formie książeczki, stworzony przez Hello Warsaw. Więcej o nim i jego twórcach możecie przeczytać pod tym linkiem: http://sezonownik.pl/ 
Dzięki temu wyjątkowemu kalendarzowi będziecie na bieżąco w sezonowych warzywach i owocach i poznacie nietypowe przepisy na ich wykorzystanie (zaczerpnięte z XIX i wczesno-XX wiecznej tradycji).

Jest to też świetny pomysł na prezent, co chyba udowodniłyśmy:)

Przez ten zbieg okoliczności zostałyśmy z dwoma nadprogramowymi kalendarzami, którymi chcemy się z wami podzielić.

ZASADY KONKURSU

Odpowiedz na pytanie: na jaki produkt sezonowy czekasz najbardziej i dlaczego? 

Odpowiedź pozostaw w komentarzu do niniejszego postu, zostawiając również swój adres mailowy (tylko pod tym postem, nie w formie mailowej, ani na facebooku). Spośród waszych komentarzy wybierzemy dwa najciekawsze i wyłonimy dwóch zwycięzców konkursu, którym przesłany zostanie egzemplarz Sezonownika.

Konkurs trwa do 21 stycznia 2015 r., do godziny 23:59. Zwycięzców ogłosimy 22 stycznia.

Śliwka & Tosia

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...