Znacie to uczucie, kiedy musicie zrobić coś ważnego na co nie macie kompletnie ochoty i właśnie wtedy stwierdzacie, że czas najwyższy wyremontować pokój lub wykąpać psa? Myślę, że wszyscy studenci się ze mną zgodzą, że mają tak regularnie, co pół roku, gdy zaczyna się sesja.
Wczoraj miałam obronę pracy licencjackiej, więc dzień wcześniej zamiast solidnie się do niej przygotować wolałam spędzić czas w kuchni. Uznałam, że to idealny moment na przygotowanie cudownych makaroników, którymi godnie będę mogła świętować ukończenie studiów następnego dnia. Oczywiście mając w domu obżartucha, który zaczął wyjadać makaroniki z lodówki, skończyło się to tak, że zjedliśmy wszystkie od razu.
Trudno przecież trzymać całą noc w lodówce coś tak pysznego!
A mus z mojej ulubionej trójkątnej czekolady Toblerone, ukryty między kruchymi migdałowymi bezikami to prawdziwe niebo dla podniebienia :)
Zdaję sobie sprawę z tego, że muszę na przyszłość popracować nad ich wyglądem, bo do makaroników z paryskich cukierni jeszcze wiele im brakuje, ale w smaku są rewelacyjne.
Musicie je koniecznie spróbować :)
Makaroniki z musem czekoladowym z Toblerone
- 90 g białek (ok. 3 jajka)
- 180 g cukru pudru
- 110 g płatków migdałowych lub mąki migdałowej
- łyżeczka ekstraktu z wanilii
- Białka z 3 jajek umieszczamy w suchej miseczce i zostawiamy w ciepłym i suchym miejscu na noc.
- Jeśli nie mamy mąki migdałowej przygotowujemy ją mieląc płatki migdałowe z odrobiną cukru pudru.
- Białka z cukrem pudrem ubijamy na sztywną masę przez 3 minuty. Następnie dodajemy stopniowo mąkę i delikatnie mieszamy składniki. Na koniec dodajemy ekstrakt z wanilii i jeszcze raz mieszamy.
- Masę przekładamy do szprycy i wyciskamy kółka o podobnej średnicy na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia. Makaroniki przygotowane do pieczenia odstawiamy w suche miejsce na 40 minut. Po tym czasie na ich powierzchni powinna utworzyć się lekka skorupka.
- Piekarnik rozgrzewamy do temperatury 140 stopni. Makaroniki pieczemy przez 12-15 minut.
- Wyciągamy z piekarnika, przekładamy na kuchenną kratkę i studzimy.
- 100 g czekolady Toblerone
- 100 g gorzkiej czekolady
- 200 ml śmietanki kremówki
- 2 białka
- Kremówkę ubijamy mikserem lub trzepaczką na bitą śmietanę.
- Do miseczki wrzucamy połamane czekolady i stawiamy ją nad rondelkiem z gotującą się wodą, w taki sposób by nie dotykała wody. Mieszamy aż do rozpuszczenia i zestawiamy z rondelka na blat.
- Do czekolady dodajemy bitą śmietanę i odstawiamy do przestygnięcia.
- Ubijamy białka na sztywną pianę, następnie dodajemy masę czekoladową, mieszamy i przekładamy do miseczki.
- Tak przygotowany mus wkładamy do lodówki na godzinę lub do zamrażalnika na 20 minut.
- Gotowy musem czekoladowym przekładamy upieczone wcześniej makaroniki i chłodzimy w lodówce. Makaroniki podajemy z kawałkami czekolady Toblerone, posypane kakao.
pięknie się prezentuje:)
OdpowiedzUsuńtakie na jednego gryza:) fajne:D
OdpowiedzUsuńToblerone samo w sobie jest pyszcze, więc nikt mnie nie musi przekonywać i namawiać do spróbowania go w innych wersjach
OdpowiedzUsuńAle czad! Świetny pomysł z wykorzystaniem Toblerone :)
OdpowiedzUsuńZ pozdrowieniami,
Edith
Racja - przed ważnym egzaminem każde zajęcie jest dużo ciekawsze niż uczenie ; ) Makaroniki wyglądają rewelacyjnie! A jak pomyślę o ich smaku z Toblerone to jestem w raju :) Gratuluję świetnych zdjęć! Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńOj, bardzo dobrze znam to uczucie o którym piszesz...Zaspokajanie potrzeby robienia wszystkiego poza uczeniem skończyło się tym, ze nie miałam czego świętować tak, jak Ty :) Gratuluję tak przy okazji !
OdpowiedzUsuńIdealne na swietowanie, nawet jesli dzien wczesniej zaczeliscie swietowac:) Musza byc pyszne z tym musem... mniam!:) gratulacje!
OdpowiedzUsuńUwielbiam czekoladę toblerone.
OdpowiedzUsuńMakaroniki muszą więc być pyszne:)
Mam nadzieję, że uda mi się znaleźć tą czekoladę, bez niej pewnie makaroniki tracą swój urok. Jeśli nie, spróbuję bez, obowiązkowo! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
wyglądają perfekcyjnie!
OdpowiedzUsuńBlog o życiu & podróżach
Blog o gotowaniu
Jakie ładne! Eleganckie i z pewnością pyszne :)
OdpowiedzUsuńBosz, co za cudowności na zdjęciach. Gdybym jak była w pobliżu tych makaroników to okruszek żaden by nie został :-)
OdpowiedzUsuńwspaniałe :) Masz rację, że nagła potrzeba robienia rzeczy, które spokojnie mogłyby te 2 dni poczekać to popularne studencki schorzenie nasilające się w czasie sesji :) Gratuluję obrony
OdpowiedzUsuńIdealne na uczczenie takiej okazji! Gratulacje!
OdpowiedzUsuńTośka, ale trafiłaś! no z toblerone to one pewnie są obłędne!!! świetny pomysł na słodkie małe co nieco :) no pewnie, że takie dobre to zje się szybciutko! gratulki z licencjatu :) pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńooo przecudne :D
OdpowiedzUsuńa syndrom sesyjnego sprzątania/ zajmowania się tysiącami niepotrzebnych rzeczy, byleby się nie uczyć, jest znany chyb każdemu studentowi :)
Ależ rozpusta! Te makaroniki będą mi się śniły po nocach :)
OdpowiedzUsuńurocze piramidki!
OdpowiedzUsuńWow! Bardzo fajny pomysł na makaroniki! I ślicznie wyglądają kolorystycznie. Muszę znowu podjąć próbę zrobienia makaroników. Może tym razem wyjdą mi gładsze ;)
OdpowiedzUsuń